Bolesne tajemnice różańca rozważa o. Augustyn Pelanowski OSPPE
Modlitwa Jezusa w Ogrójcu
Bóg szuka człowieka w ogrodzie, aby go zbawić, człowiek szuka Boga w ogrodzie, aby Go zwabić.
Święty Jan pokazuje scenę wejścia w Ogród Oliwny w taki sposób, jakby to był powrót do Ogrodu Eden. Trochę dziwi ta sugestia natchnionego autora. Jakby powrót do raju był możliwy tylko wtedy, gdy przyjmiemy udrękę Ogrodu Oliwnego. Cóż to znaczy?
W chwili, gdy Jezus wprowadzał swoich uczniów do ogrodu, wszystkie atrybuty przeklętej sytuacji ludzkości zostały odwrócone - klątwa grzechu musiała być cofnięta tymi samymi krętymi ścieżkami, którymi wśliznęła się jak wąż do naszego życia.
Piotr słyszy słowa: „Schowaj miecz do pochwy" (Mt 26,52). Po wygnaniu z raju Adama i Ewy, Bóg postawił „połyskujące ostrze miecza, aby strzec drogi do Drzewa Życia" (Rdz 3, 24).
Pewien młodzieniec, towarzyszący Jezusowi w modlitwie w ogrodzie „szedł za Nim odziany w prześcieradło na gołym ciele; chcieli go chwycić, lecz on zostawił prześcieradło i nago uciekł od nich" (Mk 14,51-52). Nagimi się zobaczyli Adam i Ewa po grzechu (Rdz 3,7).
Nagi uczeń uciekł, uratował się, ponieważ Jego Pan poniósł za niego karę. Nagi grzesznik jest zbawiony...
W ogrodzie rajskim niewiasta zrywa owoc z drzewa, Maryja, stojąc pod drzewem krzyża, widzi zawieszony na nim „Błogosławiony Owoc Jej łona". Jezusowi ukazał się Anioł z nieba i umacniał Go (Łk 22,43). Ewa też miała spotkanie z aniołem, tyle że upadłym i tarzającym się w prochu ziemi. On odsłonił jej słabość. I jeszcze jeden odwrócony atrybut klątwy: kiedy Bóg wchodził do raju w powiewie wiatru, Adam i Ewa uciekali i ukrywali się przed Nim tak, że Bóg począł wołać: „Adamie, gdzie jesteś?" W Get Szemane, Jezus „wyszedł naprzeciw" i rzekł do Judasza i jego zgrai: „Kogo szukacie?" Bóg szuka człowieka w ogrodzie, aby go zbawić, człowiek szuka Boga w ogrodzie, aby Go zwabić. Dlaczego w ten sposób? Per quae quis peccat, per quae et torquetur.
Jezus, wchodząc do ciemnego Ogrodu Oliwnego, wchodzi także do najmroczniejszych lęków ludzkiego ducha. Przenika do tego, czego boisz się najbardziej, do twojego gąszczu, do twojego ukrycia się nie tylko przed innymi, ale i przed Bogiem, a nawet przed sobą samym. Co naprawdę ukrywamy w nas samych? Przede wszystkim to, że nie jesteśmy tacy mili i dobrzy jakimi jawimy się na zewnątrz, że drzemie w nas dużo złości, nieuporządkowanych uczuć - lęk, strach, nieufność. Czasem na modlitwie różańcowej niektóre osoby doświadczają niepokojącego odkrycia. W środku modlitwy nagle w ich wyobraźni przesuwają się straszne obrazy, przypominają się dawne urazy, wypływa złość, lęk, zepchnięte w piwnice podświadomości dawne wspomnienia grzechów i osób, które nas skrzywdziły. Przypominają się wówczas osobiste błędy życiowe, których bardzo się wstydzimy albo boimy. Niekiedy to wszystko przybiera postać bluźnierstwa. Taki jest nasz ogród duszy. Jezus wchodzi do niego, by nas uzdrowić wewnątrz.
Nie trzeba się bać tego, co na modlitwie staje się jasne jak na ekranie kinowym. To musi się wyświetlić i musi też zmusić nas do nowego ułożenia dawnego bałaganu. Porozmyślajmy o naszej mrocznej złości, o nienawiści, którą skrywamy w mrocznej kniei naszego ducha.
Im bardziej zależy nam na tym, by pozostać wewnętrznie ukrytymi i niepoznawalnymi, tym bardziej jesteśmy wyczuleni i rozdrażnieni na wszelkie akcje przedostania się do naszego wnętrza.
Osoba taka przypomina dopiero co oślepłego człowieka, który jeszcze nie nauczył się oceniać słuchem odległości na ulicy i nawet odległy warkot jadących aut bierze za realne i bliskie niebezpieczeństwo i boi się przekroczyć ulicę. Z przerażeniem nasłuchuje każdego szmeru, spodziewając się katastrofy. U takich ludzi podwyższona jest wrażliwość na wszystko, co może doprowadzić do odkrycia ich tajemnicy. „Na złodzieju czapka gore". Najbliższe osoby stają się obce: Adam dla Ewy staje się niewidoczny, Ewa dla Adama zasłonięta. Dopiero Słowo Boga wydobywa ich na zewnątrz. Dopiero modlitwa Słowem Boga może ci pomóc. Różaniec jest taką latarką, którą oświetlamy mroczne zaułki naszego duchowego labiryntu.
Kiedy nie rozwiązujemy naszych spraw, tylko magazynujemy je, wrzucając do piwnic zapomnienia, zewnętrzny świat odbieramy jako źródło zagrożenia. Ktoś taki zagrożenie widzi przede wszystkim nie tylko w Bogu, ale i w człowieku. Dlatego stara się w porę uczynić „przeciwnika" bezpiecznym: najpierw siebie czyni ukrytym, a drugiego więzi w gąszczu nieufności, wymagań, szantażów emocjonalnych, przemocy, presji uczuciowej, podejrzeń, nakazów, zakazów, praw, kar i oskarżeń. A jednocześnie ktoś taki nie jest zdolny do empatii, wczuwania się, współczucia, litości i zrozumienia. Sam nieprzenikniony, jest niezdolny do przejrzystego wglądu w drugą osobę. Dlaczego? Ponieważ drugi człowiek jest dla nas lustrem i patrząc w niego, nie możemy uniknąć odkrycia prawdy o sobie. „Wkurzasz się" często na innych? O czym to świadczy? Czy o tym, że inni są aż tak „wkurzający", czy też o tym, że jest w tobie za dużo złości?
Dlaczego jesteś czasem taki wybuchowy? Tracisz przyjaciół i uważasz, że nie byli ciebie godni... A może nie umiesz odebrać ich miłości i stawiasz im takie wymagania, że „przyjaźń" staje się zwykłym uzależnieniem od ciebie? Dlaczego nie potrafisz się przyznać do tego, że wewnątrz ukrywasz całkiem pokaźny zbiór niewypałów - nie-rozładowanych złości? Dlaczego ciągle obwiniasz innych? Czy nie zauważyłeś, że w Twojej rodzinie złość była jedynym sposobem na rozwiązywanie konfliktów i rozładowywanie napięć?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |