Psalm 17 (16) to lamentacja niesłusznie prześladowanego.
Liturgia zestawia tę pieśń z opowieścią o męczeństwie siedmiu braci i ich matki. O męczeństwie za wiarę w jedynego i niewidzialnego Boga.
Zjedzenie wieprzowiny, o której tam mowa, miało być zewnętrznym znakiem odrzucenia przez nich wiary. Skąd siła do zniesienia męczarni? I fizycznych, i psychicznych? I to aż po śmierć, dodajmy: okrutną? Otóż motywem istotnym była wiara w zmartwychwstanie.
W psalmie tego słowa nie ma. Ale w ostatnim jego wierszu jest mowa o „powstaniu ze snu”, co dawna tradycja wiązała właśnie z powstaniem z martwych.
Liturgiczny refren wyrasta więc z tradycji - co nie umniejsza jego wymowy, ale warto to wiedzieć. Tak odczytany psalm staje się manifestem wiary i nadziei. Wiary w niezniszczalność życia - wobec czego nawet okrutne prześladowania bledną. Nadziei, że warto przetrwać nawet najgorsze, bo dalej jest pełnia życia.
Tania pociecha? Bynajmniej. Ta wiara i ta nadzieja od wieków uskrzydlały nie tylko chrześcijan - choć kiedyś były przeczuciem. Po zmartwychwstaniu Jezusa stały się pewnikiem. Dlatego i ten psalm, i kilka innych tak mocno wpisują się w obrzędy chrześcijańskiego pogrzebu.