Wrzucenie do szufladki mocno utrudnia nawrócenie. I zaszufladkowanemu i szufladkującemu.
Nie bądź naiwny. Nie daj się wodzić za nos. Chrześcijanin powinien mieć mocne zasady, wedle których powinien umieć jasno rozróżniać, kto dobry, kto zły i kto jest farbowanym lisem. Zaraz, zaraz... Jezus coś takiego powiedział? Bynajmniej. Ale brzmi znajomo, prawda? Czyż nie taką zasadę głosi dziś wielu chrześcijan? I choć w zasadzie jest w dużej mierze słuszna, to gorliwe wcielanie jej w życie nieuchronnie prowadzi do odrzucenia zasady znacznie ważniejszej, bo podanej przez samego Jezusa.
Portal Wiara.pl
Kazanie na górze s3 c6
Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata.
Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały.
„Nie sądźcie” – mówi Jezus. Trudno to wskazanie Jezusa zachować, gdy w obawie przed byciem naiwnym wszędzie węszy się zło, złą wolę, podstęp i manipulację. Oczywiście, jakżeby inaczej, w słusznej sprawie! Przecież trzeba mówić prawdę! Trzeba zło piętnować! Pozostaje wtedy tylko jakoś „objaśnić” to Jezusowe wezwanie do niesądzenia. Albo o nim „zapomnieć”.
On mówi wyraźnie: „nie sądźcie”. Czyli co? W obliczu złego czynu nie wrzucaj człowieka do szufladki. Przecież oprócz zła każdy czyni też jakieś dobro. Nie mów o nim źle. Po co rozpowiadać o czyichś upadkach? Trzeba upominać? Tylko w imię miłości bliźniego. Więc go nie besztaj. Nie pouczaj z tym nieznośnym akcentowaniem własnej wyższości. I przede wszystkim staraj się być delikatny. Dla złego czynu bliźniego spróbuj znaleźć jakąś okoliczność łagodzącą. Spróbuj uznać – nie tylko przed ludźmi, ale i przed sobą – że nie siedzisz w bliźnim i nie wiesz, ja sam byś się zachował na jego miejscu. A przede wszystkim nie posądzaj bliźniego o zła wolę. Zwłaszcza gdy nie znasz dobrze faktów, a tylko się ich domyślasz. Przecież im silniejsza w tobie skłonność do osądzania innych, tym częściej twoje domysły mogą nie mieć nic wspólnego z prawdą.
Pamiętasz puste miejsca dla księży przed sanktuarium świętego Jana Pawła II podczas wizyty papieża Franciszka? „Polscy księża nie kochają Franciszka, niewielu ich przyszło na Mszę z jego udziałem” – mawiali wszystkowiedzący łatwoosądzający. Nie wiedzieli, że owe puste miejsca były spowodowane opóźnieniami w kontroli przy wejściu do sektorów. Ale po co znać fakty? Najważniejsza jest racja....
Chrześcijanin musi pamiętać – mówi Jezus – że taką samą miarą, jaką on mierzy innych i jego zmierzą. Jeśli jest surowy, sam może oczekiwać surowego sądu. Ale jeśli sam jest wyrozumiały, jeśli na grzechy bliźnich, nawet tych nie lubianych; chętnie spuszcza zasłonę milczenia, jeśli nie tracąc z oczu co dobre a co złe potrafi jednak być wyrozumiały dla ludzkich słabości, potrafi zobaczyć zagubienie, potrafi brać za dobrą monetę nawet nieudolne objawy skruchy.... Tak, może i jest naiwny. Ale za to może liczyć, ze tak samo wyrozumiale zostanie potraktowany przez przychodzącego na sąd Boga. Kto hojną garścią rozdaje dobro, choćby i był naiwny, temu Bóg równie hojnie dobrocią odpłaci.
A co z tymi psami wieprzami i perłami? Trochę to jakby na przekór temu, by nie osądzać. To wezwanie do roztropności, gdy chodzi o szafowanie świętościami. Czasem sytuacje są ewidentne. Pijanemu nie udziela się sakramentów, człowieka będącego wyraźnie pod wpływem narkotyków trudno zapraszać do wspólnej modlitwy. I nie ma sensu mówić o miłości Bożej komuś, kto akurat jest w takim nastroju, że każde słowo zamienia w okazję do bluźnierstwa. Nie chodzi o to, by przyklejać etykietkę: „pies” albo „wieprz” i z czystym sumieniem wyłączyć tak oznakowanych spod zasady, że nie należy osądzać ( i wyzywać). Chodzi o to, by to co święte chronić przez zbezczeszczeniem. A przy okazji i samych siebie przed atakiem tych, którzy taką postawę by się rozzuchwalili.
Chrześcijanin, jeśli nie chce się pogubić na ścieżkach wiary, ma powstrzymać się od sądu. To nie wymysł Kościoła otwartego czy kościelnych liberałów. To nakaz samego Jezusa.
***
Zobacz też:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |