Każdy wierzy w takiego Boga, jakiego sobie wyobraża. I prócz konsekwentnych ateistów, także odrzuca takiego, jakiego sobie wyobraża.
OBRAZEK SZÓSTY - Ku pokrzepieniu mazgajów
Księga Królewska, 18-20
„Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego” - przypomniał Jezus diabłu, gdy ten namawiał Go, aby dla potwierdzenia mniemania o swoim wyjątkowym posłannictwie skoczył z narożnika świątyni. Domaganie się od Boga znaku na pewno nie jest wyrazem mocnej wiary. Czasem żądają go kpiarze, by jego brakiem uzasadnić swoją niewiarę. Czasem szukają błądzący, by wśród niepewności odnaleźć jakieś mocne oparcie. Najczęściej czekają nań wątpiący, by odnaleźć w nim swoją nadzieję. Nie zawsze więc budzi jednakowy sprzeciw. A bywa, że Bóg, mimo wszystko, ulega takiej prośbie.
Ezechiasz musiał być nietuzinkowy królem. Biblijny autor porównywał go nawet z Dawidem. W przeciwieństwie do tego ostatniego był chyba jednak dość ciapowaty. Mniejsza o to, że zgodził się zapłacić kontrybucję Sennacherybowi, a potem drżał, gdy ten mimo wszystko zaczął oblegać Jerozolimę. Niechybnej klęski każdy roztropny człowiek by się obawiał. Jednak jego reakcja na wieść o zbliżającej się śmierci chwały mężnego króla przynieść mu nie mogła.
Prawda, prorok Izajasz obszedł się z nim dość obcesowo. „Wydaj ostatnie polecenie dla swojego domu; jesteś bowiem umierający i nie wyzdrowiejesz” nie brzmi delikatnie. Ale odwrócić się do ściany, i zacząć błagać Boga o litość, a potem – o zgrozo – wybuchnąć rzewnym płaczem, to już chyba jednak zbyt wiele. O dziwo, prośba szybko jednak przyniosła skutek. Zanim Izajasz zdążył opuścić pałac, Bóg nakazał mu wrócić i oznajmić Ezechiaszowi, że jego modlitwa została wysłuchana. I że za trzy dni będzie mógł pójść do świątyni.
Pomógł placek z fig położony na rozpalony wrzód. Pomógł, ale chyba nie do końca, bo Ezechiasz dalej marudził. Rzecz niesłychana, ale czując poprawę zapytał, jaki znak otrzyma od Boga, że za trzy dni całkiem wyzdrowieje. W tej chwili Bóg powinien się zniecierpliwić i go ukarać. A tu nic. Nie tylko się nie rozgniewał. Jeszcze dał wyraźny, niepodważalny znak: cień na słonecznym zegarze Achaza cofnął się o dziesięć stopni.
Prawdą jest, że Bóg żąda zaufania. Zwłaszcza od tych, którzy wiele razy już doświadczyli Jego łaskawości. Ale, choć to zaskakujące, Bóg potrafi na widok ludzkich łez zmienić swoje - nieodwołalne wydawałoby się - wyroki. Więcej, potrafi nie zważając na własne nakazy (by nie wystawiać Go na próbę) spełnić małoduszne żądanie dowodów swojej prawdomówności.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |