Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Kontynuujemy kolejną edycję Szkoły Słowa Bożego, którą prowadzi ks. Jan Kochel. Zapraszamy do aktywnego udziału
Śląsk Cieszyński jest ziemią męczenników. Obok Jana Sankandra czcimy tu również jednego z tzw. koszyckich męczenników – Melchiora Grodzieckiego (wraz z Markiem Križem i Stefanem Pongraczem). W liturgii św. Melchiora wspomina się oddzielnie, chociaż chyba nie wypada rozdzielać tych, których zjednoczył wspólny los i męczeństwo. Pozostali towarzysze wywodzili się z różnych krajów rozległej monarchii habsburskiej.
CZYTAJ!
J 12,27-33
Jezus wyznał: Teraz Moja dusza się zatrwożyła. I co mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny? Przecież przyszedłem dla tej godziny. Ojcze, uwielbij swoje Imię! Wtedy rozległ się głos z nieba: I uwielbiłem, i znów uwielbię. Stojący zaś tłum, gdy to usłyszał, mówił: Zagrzmiało. Inni mówili: Anioł do Niego przemówił. Jezus natomiast oznajmił: Ten głos rozległ się nie ze względu na Mnie, ale ze względu na was. Teraz odbywa się sąd nad tym światem, teraz władca tego świata będzie wyrzucony na zewnątrz. A Ja, gdy zostanę wywyższony nad ziemię, pociągnę wszystkich do siebie. To zaś powiedział, dając poznać, jaką śmiercią miał umrzeć.
Dodaj :. odnalezione przez ciebie teksty paralelne do rozważanych fragmentów.
ROZWAŻ!
Ewangelia czasem budzi trwogę – jest znakiem sprzeciwu (Łk 2,34). Nieraz ci, którzy stawali się jej głosicielami musieli oddawać życie. Słowo Jezusa stanie się sędzią dla tych, którzy Go nie przyjmą: „Kto Mną gardzi i nie przyjmuje słów moich – ostrzega – ten ma swego sędziego: słowo, które wygłosiłem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym” (J 12,48; por. Jk 2,9). W sądzie, który ma się dokonać nad światem, Jezus nie pełni roli sędziego czy oskarżyciela, ale występuje jako świadek prawdy. Słowo ma moc osądu, ono weryfikuje, ocenia, pyta współczesnego człowieka.
Każdy głosiciel Ewangelii musi uznać, że jego nauka nie jest jego, ale tego, który go posłał (J 7,16). To właśnie czyni Apostoł narodów, gdy omawia sprawę najwyższej wagi: „Otrzymałem od Pana to, co z kolei wam przekazałem” (1 Kor 11,23). Tak czynili kolejni misjonarze i ewangelizatorzy, tak czynił również młody jezuita Melchior wobec mieszkańców Podbeskidzia i hajduków Rakoczego, którzy poddali go okrutnym katuszom, a w końcu ścieli toporem.
Kim był bestialsko zamordowany śląski jezuita? Melchior urodził się w Cieszynie (lub w Grodźcu) w roku 1584. Wywodził się z zasłużonej dla Kościoła i spraw publicznych rodziny szlacheckiej herbu Radwan, która na teren Księstwa Cieszyńskiego przybyła z sąsiednich ziem polskich. Nauki pobierał u jezuitów w Wiedniu, Kłodzku, Brnie i Pradze, a w 1603 r. wstąpił w Brnie do zakonu. W 1614 r. przyjął święcenia kapłańskie. Pracował jako prefekt i kaznodzieja w Pradze i kapelan wojskowy w Koszycach. Kiedy do tego miasta wkroczyli hajducy Rakoczego na zamku gubernatorskim zastali właśnie ojca Melchiora wraz z kanonikiem Markiem Križem i Stefanem Pongraczem. Natychmiast ich uwięziono, a na posiedzeniu rady miejskiej domagano się wymordowania wszystkich katolików w mieście. Sprzeciwiła się temu stanowczo większość obecnych kalwinów, ale bez protestu przyjęto wyrok na trzech kapłanów więzionych w zamku. I w tym wypadku zachowały się relacje o okrucieństwach, którym poddani byli przed śmiercią święci kapłani: „Kaleczono ich nożami, wieszano na belce, szczypano obcęgami, rany przypalano płomieniami pochodni; wreszcie odcięto im głowy” (F. Koneczny. Wieść o męczeńskiej śmierci zbudziła powszechne oburzenie w mieście. W obawie przed rozruchami pospiesznie i w ukryciu pochowano ciała zabitych męczenników.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |