Nieszczęśliwe to są dzieci, którym rodzice nie mogą zapewnić dostatniego życia. Nieszczęśliwi rodzice umierając zostawią swoje dzieci naznaczone biedą.
Co to znaczy dostatnie życie? Dostatek jest czymś względnym. W zamierzchłych czasach mojej młodości kolega przyjeżdżający czasem do szkoły samochodem swojego ojca budził powszechną zazdrość, dziś bywa, że ledwie pełnoletni młody człowiek chodzi z nosem na kwintę, bo nie stać go jeszcze na własny samochód, a tatusiowym jeździć to obciach. Bywa, że młody człowiek o mieszkaniu rodziców mówi, że to istne muzeum PRL-u.A na odpowiedź, że pieniądze poszły na jego naukę i na to, żeby zobaczył kawałek świata, wzrusza ramionami - i po co? A bywają dzieci radosne, kiedy dziś nie jest aż tak zimno jak wczoraj, kiedy jest co zjeść, a w lumpeksie udało się kupić całkiem dobre ciuchy. Bywają takie dzieci w Polsce w biednych dzielnicach. Bardzo dużo takich zobaczyła moja koleżanka podczas swojej "wyprawy życia" do Brazylii - radość i uśmiech w oczach, a na grzbiecie byle jaki ciuch i obok dom sklecony z byle czego. Zgadza się, w naszym klimacie nie da się sklecić domu z byle czego... Coś pomyliło się nam już na początku naszej sławetnej transformacji. Kiedy zaczęliśmy mówić o godnym życiu. Pomyliła się nam chyba godność z dochodami. Bo czy dwie kobiety przemykające dzisiaj rano od śmietnika do śmietnika i uśmiechnięte od ucha do ucha, bo na jednym udało się nawet znaleźć jakieś zabawki, są osobami pozbawionymi godności, a pani z parkującego obok BMW ma ją zapewnioną z automatu?
Kohelet, dziś jest mi strasznie bliski. Jak on nie rozumiem, dlaczego potyka mnie cierpienie. Może i kiedyś , jak on, zrozumiem... Dziękuję za komentarze do tej księgi
I bardzo uprzykrza życie oglądanie, jak wysiłek idzie na marne. Uczę dzieci matematyki. Jedna z klas jest bardzo słaba intelektualnie,a na dodatek w domu nie podejmują żadnego wysiłku, żeby cokolwiek przyswoić. Robię co chwila zapowiedziane sprawdziany, sprawdzam, czy mają odrobioną pracę domową, jeden temat ćwiczę przez dwie-trzy lekcje - i za każdym razem efekt ten sam: ze sprawdzianów 3/4 jedynek, podczas odpowiedzi nie umieją, a rodzice na wywiadówce wychowawczyni zrobili awanturę, czemu z matematyki tyle jedynek. Marność... I gdyby nie Bóg...
Nieszczęśliwi rodzice umierając zostawią swoje dzieci naznaczone biedą.
Lepiej pozostać bezdzietny.
Coś pomyliło się nam już na początku naszej sławetnej transformacji. Kiedy zaczęliśmy mówić o godnym życiu. Pomyliła się nam chyba godność z dochodami. Bo czy dwie kobiety przemykające dzisiaj rano od śmietnika do śmietnika i uśmiechnięte od ucha do ucha, bo na jednym udało się nawet znaleźć jakieś zabawki, są osobami pozbawionymi godności, a pani z parkującego obok BMW ma ją zapewnioną z automatu?
Dziękuję za komentarze do tej księgi
I gdyby nie Bóg...