Opowieść o ludziach, których Bóg wybiera do swojej drużyny, a którzy z punktu widzenia tego świata... kompletnie się do tego nie nadają.
Jestem niczym. Nic mi się nie udało. Kto to napisał? Yves Congar. I, jak wspomina, było to wyzwalające doświadczenie.
Zanim zaczniesz żonglować warczącymi słowami o Żydach, którzy nie przyjęli Jezusa, pomyśl, jak czułbyś się, gdyby ktoś w czasie bezksiężycowej nocy zaświecił ci w oczy latarką?
Coś nieprawdopodobnego. Kochający wolność Bóg… zmusza do wejścia do pałacu. Jest zdesperowany. Nie chce, by stół na weselu Jego Syna świecił pustkami.
"Zniszczenie Niniwy" krytycy porównywali do znakomitego obrazu "Zgliszcza Sodomy" i "Pyłu Gomory". Jonasz kupił popcorn i czekał.
Gdyby Paweł i Sylas byli Polakami i siedzieliby w więzieniu, to pewnie pisaliby protest-songi (np. nasze ulubione „tak mi źle, tak mi źle, tak mi szaro”) albo słaliby petycje na Wiejską.
Jeśli ogłaszasz nad kimś błogosławieństwo, to słowo to zaczyna pracować, zmieniać duchową rzeczywistość.
Ta książka jest rodzajem terapii. Dodajmy: niezwykle skutecznej, bo zakorzenionej w żywym jak miecz Słowie.
Od wielu miesięcy z uporem maniaka wertuję karty Ewangelii, starając się pochwycić Jezusa na gorącym uczynku i znaleźć choć jedną sytuację, w której zaproponował choremu, by akceptował chorobę. Nie znajduję.
Nagle dał się słyszeć z nieba kontrowersyjny szum, jakby kontrowersyjne uderzenie gwałtownego wiatru. Ukazały się im też kontrowersyjne języki jakby z ognia…
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Matki Kościoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.