Garść uwag do czytań na XIII niedzielę zwykłą roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.
Czytana tej niedzieli Ewangelia daje więc cztery wskazania: głosiciel królestwa Bożego musi kategorycznie wystrzegać się stosowania przymusu czy poniżania bliźnich, musi zgodzić się cierpienie różnych niedostatków, musi pamiętać, że wszystkie, najbardziej szlachetne nawet obowiązki czy nawet relacje z bliskimi powinny zejść na dalszy plan.
Jest jednak w tej poczwórnej scenie coś jeszcze. Sygnalizuje to to pierwsze zdanie: "Gdy dopełniał się czas wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do Jerozolimy (...). Jezus wie, co czeka Go w Jerozolimie. Ale wie, że to, co Go czeka jest wypełnieniem woli Boga; że przez swoja mękę i śmierć zbawi świat. Więc idzie; nie ucieka przed tym, co mu jest przeznaczone. Być uczniem Jezusa znaczy wybrać podobnie; znaczy konsekwentnie przyjmować to, co jest wolą Bożą, co jest naszą Jerozolimą. Co nią jest? Ano to, co niesie człowiekowi los, to, ku czemu pcha go miłość, wierność Bożemu prawu, wierność drodze świętości, na którą wezwał nas Bóg. I nie mogą w tym przeszkadzać żadne względy ludzkie, żadne nawet najbardziej serdeczne rodzinne więzi (trzecia i czwarta scena), o pragnieniu posiadania (druga scena) czy władzy nad innymi (pierwsza scena) już nie mówiąc.
5. W praktyce
Warto zauważyć najpierw naukę płynącą z drugiego czytania
- Uczniowie Chrystusa muszą pamiętać, że mają głosić Chrystusa i jego Ewangelie, a nie zasady moralne. Przywiązanie do dobra wynika przy tym z miłości do Chrystusa, nie ze znajomości drobiazgowych zasad. Z tej perspektywy nasza chęć przekonania niewierzących do naszych zasad moralnych bez wcześniejszej ewangelizacji to zaczynanie budowy od dachu.
- Uczniowie Chrystusa muszą pamiętać, że spory między nimi do niczego dobrego nie prowadzą. Dlatego jeśli już do nich doszło nie tyle trzeba je rozstrzygać, co moderować nastroje. Bo inaczej dochodzi do rozłamu...
A z Ewangelii (i w pierwszym czytaniu)?
- Nie ma co narzucać innym wiary na siłę. Jeśli ktoś nie chce przyjąć Jezusa, trudno. Bezceremonialne włażenie z Jezusem tam, gdzie nas nie chcą nie jest dobrym wyjściem. Jeszce gorszym rzucanie w nich gromami za to, że nie chcą nas przyjmować. Raczej trzeba pozwolić takim ludziom, by dojrzeli do chęci posłuchania o Jezusie.
- Uczeń Chrystusa musi wiedzieć, że dla niego nie może być ważniejszej sprawy niż Chrystus. Zwłaszcza ten, który deklaruje dumnie, że poszedł za Jezusem. To oznacza, że jego życie naprawdę musi być służbą dla Chrystusa, a nie gromadzeniem majątku, piastowaniem urzędów od godziny do godziny, odbieraniem zaszczytów czy uczestnictwem w bankietach.
- Jeszcze jedno... W czytaniach mowa jest o powołaniu wymagającym "pójścia za Jezusem". Rozumiemy przez to chyba najczęściej pójście do zakonu, do seminarium. Warto jednak pamiętać, że wszyscy powołani jesteśmy do tego, by być uczniami Jezusa tam, gdzie postawił nas los. W rodzinach, wspólnotach koleżeńskich, sąsiedzkich, w układach w pracy. Jezus przypomina nam wszystkim: nie ociągaj się, nie wymawiaj się. Zmierzaj konsekwentnie do swojej Jerozolimy. Masz być moim uczniem od teraz. Nie jutro, za dwa dni albo i osiem lat...
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
4
|
» | »»