Karty Biblii i róże w ogrodzie, adoracja i obieranie ziemniaków. Co jest najważniejsze w benedyktyńskim „Ora et labora”? „Et – tłumaczy s. Maria.
– Urodziła się w Pokrzywnie, miejscowości sąsiadującej z moją rodzinną wsią – mówi s. Agnieszka. – Kiedy wstąpiła do klasztoru w Chełmnie, było tu ledwie kilka sióstr. Zaraz po złożeniu profesji została ksienią. Była bardzo energiczną kobietą. Założyła i odnowiła mnóstwo benedyktyńskich klasztorów. Spełniła w Polsce rolę porównywalną do św. Teresy od Jezusa, która w Hiszpanii reformowała Karmel. Szkoda, że jest tak mało znana… Siostry podkreślają wszechstronność jej działalności – wydawanie dzieł na temat chrześcijańskiej duchowości, zakładanie przy klasztorach szkół dla dziewcząt. – W tamtych czasach było to bardzo nowatorskie. Zwykle dziewcząt nie kształcono. Sama matka Magdalena nauczyła się czytać i pisać wbrew woli ojca, dzięki zarządcy majątku. Uczennicom w jej szkołach przekazywano nie tylko wiedzę. Otrzymywały wychowanie religijne, a także patriotyczne – dodają siostry. Klasztory benedyktynek, niestety, bardzo ucierpiały podczas zaborów. Jedynym, który trwa nieprzerwanie od czasów średniowiecza, jest klasztor w Staniątkach, założony w XIII wieku.
Przemodlone sukienki
Obecnie jest ich w Wołowie siedem – oprócz wspomnianych są to s. Bogumiła, s. Barbara i s. Benedykta. Towarzyszy im tzw. oblatka – osoba żyjąca charyzmatem zakonu, pozostająca w świecie. Ich życiu rytm nadaje liturgia godzin. Wspólnie odmawiają wszystkie godziny brewiarzowe, większość z nich śpiewając. Każda siostra codziennie przeznacza czas na rozważanie słowa Bożego, a także na adorację. Praca przyjmuje różny kształt. Siostra Agnieszka od wielu lat szyje ornaty. W wołowskim klasztorze powstają także liturgiczne sukienki do I Komunii św. – Wyszywamy je często wspólnie na rekreacji, na której gromadzimy się wieczorem – mówi s. Maria. – Szyjemy także ubranka do chrztu św., z wyszywanym symbolem Ducha Świętego. Pod opieką mamy kaplicę, ogród, hodujemy kury… Nie wszyscy wiedzą, że benedyktynki składają nieco inne śluby niż większość sióstr zakonnych. Ich profesja obejmuje śluby stałości miejsca, posłuszeństwa i wierności tradycji monastycznej – w której zawierają się także wszystkie rady ewangeliczne. Przy konsekracji słyszą: „Czy chcesz być konsekrowana i zaślubiona naszemu Panu, Jezusowi Chrystusowi, Synowi Bożemu?”. – Jesteśmy zakonem kontemplacyjnym, nie podejmujemy zasadniczo działalności zewnętrznej. Żyjemy jednak nie w klauzurze papieskiej, ale tzw. konstytucyjnej, co oznacza, że w uzasadnionych przypadkach możemy wychodzić poza teren klasztoru – tłumaczy s. Maria. Warto dodać, że w archidiecezji wrocławskiej pod Regułą św. Benedykta żyją także wrocławskie benedyktynki sakramentki, gałąź rodziny benedyktyńskiej powstała w XVII w., oraz cystersi – w Henrykowie. Ludzie w Wołowie chętnie zaglądają do sióstr, nawiedzają ich kaplicę. Niektórzy pytają o medalik św. Benedykta. A one po prostu „dotrzymują towarzystwa” Panu Bogu. I przypominają, że warto spędzić życie, słuchając słowa Bożego, rozważając je i wyśpiewując, w kaplicy i przy pieleniu grządek.
Benedyktynki zapraszają
W kaplicy klasztornej można uczestniczyć w Mszach św. – w dni powszednie o 6.10, ponadto w poniedziałki o 17.00 (Eucharystia połączona jest z nowenną do Matki Bożej Nieustającej Pomocy), w niedzielę o 7.00 i 9.00. Klasztor w Wołowie znajduje się przy ul. Poznańskiej 13. Kontakt z siostrami: 71/ 389 13 53; benedyktynki.wolow@gmail.com
Kard. Bolesław Kominek i św. Józef
Wołowska wspólnota sięga korzeniami klasztoru we Lwowie, założonego w XVII w. dla katoliczek obrządku ormiańskiego. Z początku wstępowały do niego Ormianki; z czasem przyjmowano także Polki. Po II wojnie światowej zmuszone okolicznościami siostry przybyły do Polski w jej nowych granicach. W latach 50. ub. wieku przyjęły konstytucję benedyktynek obrządku łacińskiego; wkrótce przyłączyły się do kongregacji Niepokalanego Poczęcia NMP. Obecnie wszystkie są Polkami. Po opuszczeniu Lwowa najpierw trafiły do Lubinia, gdzie swój klasztor do dziś mają benedyktyni. Przebywał tam przez pewien czas ks. Bolesław Kominek. Po kilku latach, już jako pasterz wrocławskiej archidiecezji, powiadomił mniszki o możliwości objęcia klasztoru w Wołowie – który właśnie opuszczały boromeuszki. Siostry wspominają, że wiadomość otrzymały akurat w trakcie odprawiania nowenny do św. Józefa w intencji znalezienia odpowiedniego domu zakonnego. Kiedy przybyły na miejsce, odkryły, że klasztorna kaplica nosi wezwanie… św. Józefa. Benedyktynki przyjechały do Wołowa 1 października 1958 roku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |