Litania bezpartyjnych

W ramach walki z Kościołem w okresie PRL komuniści włożyli wiele wysiłku, aby zastąpić uroczystości kościelne świeckimi. Nowej świeckiej tradycji nie udało się jednak wprowadzić na stałe.

Świecki ślub zamiast sakramentu małżeństwa, pasowanie na obywatela zamiast bierzmowania i czyn społeczny zamiast niedzielnej Mszy św. – to tylko niektóre pomysły, jakie komuniści próbowali zaszczepić w polskim społeczeństwie. W ideologii marksistowsko-leninowskiej istnieje jedynie świat materialny, dlatego funkcjonariusze PRL dążyli do eliminowania wpływu religii na różne dziedziny życia społecznego i indywidualnego. Chodziło o wychowanie „nowego człowieka”, który nie będzie myślał w kategoriach religijnych i kierował się wartościami wynikającymi z wiary, lecz będzie wyznawcą światopoglądu materialistycznego. Realizacji tego celu służyło m.in. wprowadzanie świeckiej obrzędowości, która miała wyprzeć ze świadomości Polaków religię. I rzeczywiście u części społeczeństwa udało się zaszczepić nowe zwyczaje. Niektórzy uczestniczyli i w obrzędach świeckich, i w kościelnych. Większość jednak okazała się odporna na marksistowską ideologię. Próby laicyzacji Polaków przez komunistów w interesujący sposób ukazuje książka „Za Marksem bez Boga. Laicyzacja życia społecznego w Polsce w latach 1945–1989”, którą wydał katowicki IPN.

Świecka obrzędowość

Rytm życia Polaków wyznaczały w dużym stopniu obrzędy religijne, głównie związane z sakramentami. Komuniści postanowili zastąpić je świętami laickimi, wymiar duchowy wypełniając treściami ideologicznymi, czasem też ludowymi. W 1946 r. wszedł w życie dekret wprowadzający świeckie prawo uniezależniające państwową rejestrację ślubów, narodzin i zgonów od obrzędów religijnych. Był to ważny krok ku sekularyzacji życia społecznego, bowiem urzędy stanu cywilnego stały się narzędziem odciągania obywateli od praktyk religijnych. Ponieważ miały one zastąpić kościoły, umieszczano je w reprezentacyjnych lokalach – ratuszach, pałacach czy eleganckich kamienicach. Zatrudniano w nich urzędników, mających być odpowiednikami księży. A zamiast obrzędów religijnych zapewniano uroczystą oprawę. Wyjątkowo dużo wysiłków wkładano w zeświecczenie uroczystości ślubnych. W dokumentach z posiedzenia KW PZPR w Katowicach z 1960 r. czytamy: „Wielu młodych ludzi idzie do ślubu kościelnego tylko dlatego, aby zaspokoić jakieś wzrokowe i słuchowe potrzeby estetyczne. Dlatego urzędy stanu cywilnego muszą być tak urządzone, aby te czysto ludzkie potrzeby estetyczne w pełni zaspokajały. Ślub cywilny musi być wielkim przeżyciem dla młodych ludzi”.

Przebieg uroczystości był starannie wyreżyserowany, tak aby młodzi mogli ją głęboko emocjonalnie przeżyć. Narzeczeni wypowiadali uroczystą formułę – zamiast przysięgi małżeńskiej, w miejsce homilii odświętnie ubrany urzędnik wygłaszał krótkie przemówienie, składał życzenia i wręczał akt potwierdzający zawarcie małżeństwa. Potem rozbrzmiewała specjalnie dobrana muzyka, a młodzi w tym czasie przyjmowali życzenia. We Wrocławiu nawet powstał film instruktażowy, w jaki sposób przeprowadzać „świecki ślub”, na którym wzorowało się wiele urzędów. Zachowały się też spisy utworów muzycznych przeznaczonych do wykonywania w USC w czasie zawierania małżeństwa.

W podobny sposób laicyzowano inne uroczystości religijne. Chrzest zastępowano uroczystością „nadania imienia dziecku”, Komunię św. – „pasowaniem na młodzika”, a bierzmowanie „pasowaniem na obywatela”. Po śmierci władze organizowały „świecki pochówek”, w czasie którego podkreślano zawodowy i życiowy dorobek zmarłego, aby go zachować w ludzkiej pamięci. Był to rodzaj „zastępczej nieśmiertelności”.

Święta świeckie

Przedmiotem szczególnie intensywnej laicyzacji były święta religijne. Najpierw dekretem z 1951 r. zlikwidowane zostały dni wolne od pracy w pięć świąt kościelnych, m.in. Matki Bożej Gromnicznej i Wniebowstąpienia Pańskiego. W 1960 r. z listy dni wolnych skreślono także święto Trzech Króli. Wolne zostały: Boże Narodzenie, Wielkanoc i Wszystkich Świętych, ale starano się nadać tym uroczystościom świeckie znaczenie – potraktować je jak obchody ludowych wierzeń i zwyczajów. Boże Ciało też pozostało dniem wolnym, ale władze przeszkadzały w organizowaniu procesji, wyznaczając jej peryferyjne trasy. Miejsce zlikwidowanych dni wolnych od pracy w święta religijne zajęły wolne uroczystości państwowe – Święto Pracy 1 maja czy Święto Odrodzenia Polski 22 lipca.

Akcenty religijne związane ze świętami były zastępowane przez zwyczaje świeckie. Na przykład na choinkach w urzędach publicznych zawieszano modele kół zębatych, kopalnianych dźwigów, czy nawet czołgów, a na szczycie zamiast betlejemskiej umieszczano gwiazdę sowiecką. Świętego Mikołaja zastąpił Dziadek Mróz. Powszechne były zabawy choinkowe dla najmłodszych, w czasie, których promowano idee socjalizmu. W PRL-owskiej propagandzie Wielkanoc przedstawiano jako element ludowego folkloru.

Polem intensywnej walki o świeckość państwa było świętowanie niedzieli. Komuniści robili wszystko, aby uniemożliwić, a przynajmniej utrudnić ludziom uczestniczenie w tym dniu we Mszy św. Częstą praktyką było zmuszanie do pracy w niedzielę w imię interesu społecznego. Proponowano także alternatywne formy spędzania tego dnia. Nową świecką tradycją stały się „czyny społeczne”, a później „niedziele czynu partyjnego”. W tym dniu organizowano różne imprezy artystyczne dla uczestników partyjnych akcji, a także zawody sportowe. Były też „zielone niedziele”, które polegały na upiększaniu osiedla, najczęściej przez sadzenie drzew.

Kult jednostki

Innym elementem laicyzacji było zastępowanie wymiaru duchowego pseudoreligijnym kultem twórców komunistycznej ideo- logii – Marksa, Engelsa i Lenina. Ten poczet uzupełniali przywódcy państwowi, bojownicy i budowniczowie ludowej demokracji. Nazwiskami tych „socjalistycznych świętych” nazywane były ulice, miasta, zakłady pracy. Ku ich czci powstawały pomniki, wiersze czy pieśni, obchodzono rocznice ich śmierci. Symbolem takich działań może być pomnik i muzeum Lenina w Poroninie. W komentarzu pod zdjęciem przedstawiającym monument i muzeum zamieszczonym w „Żołnierzu Polskim” z 1954 r. czytamy m.in.: „Miejsca, w których mieszkał i pracował Lenin są nam drogie i bliskie. Przed skromną chatką góralską w Poroninie, gdzie przebywał w latach 1913–1914, wciąż nowe tysiące Polaków składają hołd geniuszowi naszej epoki, serdecznemu przyjacielowi naszego narodu”. Na marginesie warto wspomnieć, że poroniński pomnik Lenina był obiektem częstych ataków demokratycznej opozycji. Szczególnym kultem, i to już za życia, otoczony był Stalin. Jego imieniem nazwano Katowice, które w 1953 r. komuniści przemianowali na Stalinogród. Na szczęście nazwa ta utrzymała się tylko trzy lata.

Miasta bez Boga

Niektóre przejawy naśladowania elementów religijnych w wymiarze świeckim przyjmowały wręcz groteskową formę. W 1954 r., na 10-lecie Polski Ludowej, grupa „Bezpartyjnych z Przemyśla” napisała „Litanię Dziękczynną”. Kilkadziesiąt „wezwań” ułożonych zostało według religijnego schematu: „Za wyzwolenie ze szponów kapitalistów i fabrykantów – Dziękujemy, Partio”. Dziękowano partii także za: „głośniki, które uczą i umilają życie”, „domy przytułku dla starców”, a nawet za „wolność religijną”. Ostatnie pięć wezwań to prośba „Broń nas, Partio”, np. od „bumelantów i nierobów”. Komuniści używali także parareligijnej symboliki. Władysław Gomułka podczas uroczystej sesji Sejmu w 1966 r. mówił: „Polska socjalistyczna to świątynia nie do zburzenia. Powstała ona z krwi i trudu klasy robotniczej i mas ludowych i na nich się opiera”. W czasie świąt wznoszone były hasła: „Chwała górnikom” czy „Chwała hutnikom”, które stanowiły zeświecczoną formę „czci i chwały” oddawanej Bogu w czasie modlitw.

Innym przejawem laicyzacji było tworzenie miast albo osiedli „bez Boga”. Miały to być miejsca zamieszkania klasy robotniczej, „nowego człowieka”, któremu religia nie jest już potrzebna. Stąd nie było w nich miejsc kultu. Przykładem może być krakowska Nowa Huta. Jednak komuniści się przeliczyli, bowiem miejscowe społeczności domagały się kościołów. Na tym tle doszło w Nowej Hucie w 1960 r. do masowych zamieszek. Po wielu latach sporów władze wydały zgodę na budowę świątyni.

Choć w okresie PRL uroczystości świeckie stały się powszechne, jednak nie przetrwały próby czasu i dziś występują w szczątkowej formie, np. czasem korzystają z nich ludzie niewierzący. Autorki książki jako postscriptum do swojej pracy cytują fragment z filmu „Miś”: „Tradycją nazwać niczego nie możesz. Nie możesz uchwałą specjalną zarządzić ani jej ustanowić. A kto inaczej sądzi, świeci jak zgasła świeczka na słonecznym dworze. Tradycja to dąb, który tysiąc lat rósł w górę. Niech nikt kiełka małego z dębem nie przymierza”.

Łucja Marek, Monika Bortlik-Dźwierzyńska, „Za Marksem bez Boga. Laicyzacja życia społecznego w Polsce w latach 1945–1989”, Katowice 2014.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama

Reklama