Wiersze dzisiejszego psalmu zaczynają się w oryginale kolejnymi literami alfabetu. A w tytule: „Pieśń pochwalna. Dawida”.
Śpiewamy tylko wybrane strofy nawiązujące do pierwszego czytania i do Ewangelii bieżącej niedzieli. Czytamy tam o rozmnożeniach chleba – przez proroka i przez Jezusa. Niezwykłe to wydarzenia. Ale przecież pomnożenie ziarna, a co za tym idzie, także chleba, dokonuje się na polach każdego roku.
Bóg otwiera swą rękę i karmi ludzi, zwierzęta... Karmi do syta. Czyż jednak nie brakuje chleba, pożywienia?
Głodują ludzie w różnych krajach. I wtedy, przed tysiącami lat, bywały klęski głodu, a wielu ludzi na co dzień nie dojadało. I pewnie dlatego bardziej cenili sobie każdy kęs chleba – choćby pospolitego jęczmiennego placka czy świątecznej pszennej macy.
Zresztą psalmista wylicza wiele Bożych dzieł, na wspomnienie których z radością, ale i ze zdumieniem wyśpiewuje swą pieśń.
Nawykliśmy do przemysłowej produkcji żywności – od wielkoobszarowego i zmechanizowanego rolnictwa, przez ogromne młyny, produkcyjne obory, po taśmowy chleb, wędlinę i masło. Podziało się zdumienie i radość na widok chleba.
Dobrze, że śpiewamy dziś tę starą, pochwalną pieśń Dawida, czyli biblijny psalm 145 (144).