To jest skandal!

Dzisiaj Jezus opowie o skandalicznym – według niektórych z nas – zachowaniu pewnego ojca, wobec swoich dzieci.

Pozornie wydaje się, że nie może on nic uczynić, nie może szukać syna w dalekiej krainie, bo w rodzinie semickiej najważniejszy jest starszy syn. Strata młodszego nie powinna aż tak mocno dotknąć rodzica. A jednak ojciec widzi swego syna, gdy ten jest jeszcze daleko (15, 20). Wychodzi mu na przeciw i wita z ojcowską miłością. Można więc wnioskować, że ojciec czekał z utęsknieniem na jego powrót. Był czujny, prawdopodobnie często stał i spoglądał na drogę, by upewnić się czy jego dziecko nie wraca do domu, a kiedy go zobaczył ulitował się nad nim. Na podstawie tej reakcji można wnioskować jak silna więź łączyła ojca z synem. Taka reakcja ojca pośrednio świadczy o ogromnym bólu, jaki przeżywał on z powodu straty dziecka. Był przecież stary i mógł pozostać w postawie oczekiwania, aż syn do niego dojdzie, a jednak to nie syn, lecz on – stary ojciec - idzie na spotkanie. Co więcej nie czeka na tłumaczenie syna, nie pyta o majątek, nie gniewa się, lecz chwyta dziecko w objęcia i całuje je. Daleko boleśniejszą była dla ojca strata syna, niż majątku. I tak też czasami działa Pan Bóg, który ma na nas swoje niezawodne sposoby.

Szanując nasze decyzje pozwala nam próbować tego, co sami wymyśliliśmy, pozwala nam odejść i doświadczyć swojej niemocy, żebyśmy się upokorzyli i wręcz namacalnie poznali, że bez Boga nic nie możemy uczynić. A nawet jeśli coś samodzielnie wykombinujemy, to nasze pomysły nie przynoszą spodziewanych owoców, nie czujemy wewnętrznej radości i pokoju, że ten etap jest już za nami. Wielka Teresa pisała, że „bez pomocy Bożej łaski i ufności w Bogu, nic nie możemy i w niczym nie powinniśmy liczyć na własne siły, bo właśnie w tym poleganiu na sobie jest nasza słabość” - słowa świętej dzwonią mi w uszach, dlatego zanim zacznę pisać wzdycham do Ducha Świętego z prośbą o pomoc.

Św. Łukasz w kolejnych wersetach pokazuje, że niezwłocznie po powrocie dziecka, ojciec polecił sługom przynieść dla niego najlepszą szatę, dać pierścień i włożyć sandały. Syn otrzymał pełny ubiór a wraz z nim została mu przywrócona synowska godność. Włożenie pierścienia na palec oznaczało przekazanie władzy nad tym, co posiadał ojciec. Natomiast sandały na jego stopach świadczyły, że jest człowiekiem wolnym w odróżnieniu od niewolników, którzy zwykle chodzili boso. Ta hojność ojca wobec syna wskazuje na jego wielką wewnętrzną radość, aby była ona pełna, ojciec każe zabić utuczone ciele i zaprasza innych do dzielenia z nim radości z powrotu dziecka.

Tymczasem do domu wraca starszy syn, który podejmuje z ojcem dyskusję na temat tej niespodziewanej radości i czyni mu wymówki, wyrażając protest w imię sprawiedliwości przeciw skandalicznemu zachowaniu ojca. Nie chce się cieszyć, gdyż sam, pomimo swej wierności nigdy nie otrzymał żadnego zwierzęcia, by mógł się wesoło zabawiać z przyjaciółmi. Ojciec zwraca się do syna bardzo serdecznie i wyjaśnia mu powód swej radości. Zagubienie młodszego dziecka było jak jego śmierć, a odnalezienie jest porównywane do życia, co kojarzy się ze zmartwychwstaniem jako ożywieniem i odnosi się metaforycznie do młodszego syna. Jezus często podkreśla, że powrót skruszonego wywołuje w niebie większą radość, niż dobroć wielu sprawiedliwych. Znowu mówisz: „to niesprawiedliwe”? Starszy syn też tak pewnie myślał, jednak niebo nie jest domeną sprawiedliwości, ale miłosierdzia. Biskup Grzegorz Ryś piszę, że „nie podoba się nam, że Bóg jest miłosierny, bo wolelibyśmy, żeby był sprawiedliwy”. Jednak według ściśle rozumianej sprawiedliwości nikt nie zostałby zbawiony, lecz dzięki nieskończonemu miłosierdziu nawet najwięksi grzesznicy mają szansę, pod warunkiem że uznają iż nie wszystko jest w porządku, nawrócą się i uporządkują swoje życie.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama