Król Joasz... Zaledwie wczoraj czytałem, jak kapłan Jojada przyczynił się do ocalenia mu życia i wyniesienia na tron. Dziś czytam, jak Joasz morduje Zachariasza, syna Jojady za to, ze ten ośmielił się go upomnieć...
Dziwne? Niektórym ludziom własnych dobrodziejów przychodzi krzywdzić najłatwiej. Łatwiej nawet niż wrogów. Wszak taki dobrodziej czy jego bliscy są przypomnieniem niemiłego dla pyszałków faktu, że coś komuś zawdzięczają. Jak to: oni, tacy ważni, świetni i wspaniali mieliby komuś coś zawdzięczać? Nie, to myśl stanowczo nieznośna! Usuńmy ją! – woła pyszałek. Bez skrupułów!
Ale jak w historii Joasza i Zachariasza jest jeszcze trzeci rozgrywający: Bóg. On widzi. I choć jest miłosierny, nie jest przecież naiwny. I potrafi najbardziej pewnych siebie władców ukarać...
Modlitwa
Przepraszam Cię, Panie, za każda moją niewdzięczność. Kiedy się ją widzi u innych łatwo potępiać. Ale u siebie łatwo jej nie zauważyć. Więc przepraszam. Bo sporo takich sytuacji mi się w moim wykonaniu przypomina. Mam nadzieję, ze to nie tylko wierzchołek góry lodowej...
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.