Kobieta bezpłodna?
W dniu dzisiejszym Kościół wspomina narodzenie Jana Chrzciciela, a ja rozważając Słowo Boże zwróciłam uwagę nie tyle na tego, który poprzedzi Chrystusa (por. Łk 1, 63), ale na matkę Jana, czyli św. Elżbietę, która według niezwykle starannego opisu ewangelisty Łukasza wydaje się kobietą godną uwagi. Ale przeczytajcie i przekonajcie się sami.
Elżbieta pochodzi ze znakomitego rodu Aarona i jest kobietą, o której nikt nie może powiedzieć złego słowa. Jej życie duchowe nie polega na naśladowaniu życia pobożnego męża, Zachariasza, ale Ewangelista podkreśla jej osobistą relację z Bogiem. Jednak Elżbieta była bezpłodna (por. Łk 1, 7). A kobiety, które nie mogły mieć dzieci są ukazane w Piśmie Świętym jako osoby upokorzone. Jak współcześnie postrzegają siebie kobiety bezpłodne? Czy uważają, że jest to kara ze strony Boga, który odmówił im łaski bycia matką? Czy z zazdrością patrzą na inne spacerujące z wózkami, albo prowadzące za rączkę swoje małe szczęście? Bo przecież „przez ciąże, ciało kobiety staje się tabernakulum życia” (Jason Evert). A Elżbieta, jak każda żydowska kobieta, której odmówione zostało błogosławieństwo macierzyństwa być może czuję się poniżona i stawia sobie bolesne pytania: co jest ze mną nie tak? Czy uczyniłam coś złego? Dlaczego Bóg nie jest dla mnie łaskawy? Zresztą wydaje mi się, że w ten właśnie sposób myśli wielu z nas, kiedy wydaje się, że Bóg nie słyszy naszych modlitw.
Elżbieta postarzała się, a gorąco upragnionego dziecka nadal nie było (por. Łk 1,7). „Dużo się modliliśmy. Dlaczego? Dlaczego? Jak długo już żyjemy przeliczając czas: tyle dni, tyle tygodni. Niełatwe były minione lata. Już nie liczymy. Już na nic nie liczymy. O dziecku martwa cisza” (Michel van der Plas). Czy Elżbieta nadal trwała na modlitwie i wierności Bogu? Czy żyła nadzieją na bycie matką? A może myślała, że jej modlitwa nie jest miła Bogu? Czy czerpała siłę z opowiadań o Sarze, Rebece i Annie, które tak, jak ona długo musiały oczekiwać dziecka? Jednak życie jest pełne niespodzianek, a Bóg? Bóg ma czas, a my mamy się uczyć cierpliwości, mówi Wicemoderator Wspólnoty, której jestem (sympatycznym) sympatykiem.
Cierpliwość Elżbiety zostaje wypróbowana, ale też niezwykle wynagrodzona, a ona otrzymuje od Boga tak długo oczekiwany dar. Jej charakter cechuje spokój, który pozwala opanować kryzysy, które mogły pojawić się w czasie ciąży. Nawet jeśli przyszła matka reagowała z większą wiarą, niż jej mąż (por. Łk 1, 20) nie znajdujemy w niej ani odrobiny zarozumiałości, pychy, nie słyszymy z jej ust słów nagany wobec męża. Bowiem, kiedy Zachariasza odwiedza Gabriel, ten sam anioł, którego «spotykamy» w scenie zwiastowania Maryi by obwieścić mu, że zostanie ojcem, ten pyta: jak to możliwe? I to wydarzenie zaważyło na życiu Zachariasza i jego stosunku do Boga. Pobożny człowiek wyraził wątpliwość w Bożą wszechmoc. A przecież modlił się, a jego prośba została wysłuchana. Skoro więc Zachariasz modlił się, dlaczego zwątpił? I za tę niewiarę Zachariasza spotkała kara, polegająca na tym, że nie mógł mówić, dawał tylko różne znaki jak każdy niemy człowiek (por. Łk 1, 22). Nigdy zatem nie dowiemy się co myślał i czuł ojciec oczekując na narodziny potomka, w poczęcie którego nie uwierzył.
Zachariaszowi i Elżbiecie rodzi się syn (por. Łk 1,57), a ich cichy do tej pory dom wypełnia tupot dziecięcych nóżek i wesoły śmiech dziecka. Ten dar od Boga objawia miłosierną i wszechmocną Miłość Boga, dla którego nie ma nic niemożliwego (por. Łk 1,37). Ósmego dnia do Zachariasza i Elżbiety przychodzą krewni i pytają jakie imię otrzyma dziecko (por. Łk 1, 59). Elżbieta przyjęła dziecko z pełną dziękczynienia postawą serca, kiedy Boży cud spełnił się w jej łonie. W ten sposób Bóg obdarzył bezpłodną kobietę łaską macierzyństwa, co daje jej możliwość nazwania dziecka, które przyszło na świat. Tradycja nadawania imion polegała na przywoływaniu imion przodków. Chłopcu najczęściej dawano imię jego dziadka lub ojca. Stąd wypowiedź Elżbiety: „(...) Jan mu na imię będzie” (Łk 1, 60) budzi zdziwienie uczestników obrzezania. Wiara Elżbiety nie cofa się przed niemożliwym, nie waha się powierzyć tak, jak do tej pory wszystkiego wszechmocnemu Bogu. Jednak tym, na co warto zwrócić uwagę w tym fragmencie Ewangelii jest to, że w greckim tekście odpowiedź matki chłopca jest wyrażona w czasie przyszłym: „będzie nazwany”, jednak, kiedy krewni pytają Zachariasza ten, poprosiwszy o tabliczkę pisze w czasie teraźniejszym: „Jan jest jego imię” (Łk 1, 63). Nie pisze o czymś, co dopiero nastąpi, ale o tym, co już jest i to od dawna, w odwiecznym Bożym zamyśle wobec tego, konkretnego człowieka, czyli Jana Chrzciciela. Niezachwiana wiara Elżbiety otworzyła ją na Słowo, ono z kolei wyzwoliło wiarę Zachariasza i sprawiło, że będąc niemym z powodu swych wątpliwości, teraz przemawia i wychwala Boga (por. Łk 1, 68-79). Wiara Elżbiety jakby zastąpiła wiarę jej męża. My także możemy zaufać bezgranicznie Bogu w momentach trudnych i nieprzewidywalnych (por. s. Anna Maria Pudełko) i prosić o łaskę wierności, kiedy dopadną nas wątpliwości w Bożą wszechmoc.