Na Boże Narodzenie - Msza w dzień - z cyklu "Wyzwania".
więcej »Eucharystia sprawowana przez wszystkie wieki i każdym miejscu winna otwierać oczy uczniów.
1. Statystyka. Patrząc z dzisiejszej perspektywy na narracje o życiu Pana Jezusa, nietrudno zauważyć, że ewangeliści nie spełniają współczesnych oczekiwań co do proporcji w opowiadaniu o życiu bohatera. Ewangelista Marek w ogóle nie jest zainteresowany opowiadaniem o narodzinach i dzieciństwie Zbawiciela. A każdy z czterech ewangelistów minimum jedną czwartą swego opowiadania poświęca trzem dniom życia Jezusa Chrystusa i Jego ukazywaniu się po zmartwychwstaniu. Ta obserwacja pozwala na założenie, że pierwsi odbiorcy i słuchacze orędzia o zbawczym dziele Chrystusa szukali uzasadnienia i zrozumienia, czym jest Eucharystia, na której się gromadzą, bo ona uobecniała i Wieczernik, i Golgotę, i pusty grób z tym, co potem nastąpiło.
2. „A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela”. Oczekiwania uczniów idących w kierunku Emaus dotyczyły doczesnej nadziei ich narodu, że oczekiwany Mesjasz będzie wyzwolicielem politycznym, który pokona rzymskich okupantów. Ów rys oczekiwania na Mesjasza politycznego był bardzo mocny wśród Żydów współczesnych Panu Jezusowi i – jak widać – nieobcy był także osobom z kręgu uczniów Chrystusa. Ów polityczny rys odzywa się w tytule „syn Dawida”. Tak wołał do Pana Jezusa ślepiec Bartymeusz, uzdrowiony tuż przed uroczystym wjazdem Zbawiciela do Jerozolimy. No i „Hosanna Synowi Dawidowemu” wołają tłumy witające Jezusa w świętym mieście. Taki rys, czysto polityczny, pozwala zrozumieć, jak to się stało, że ci sami ludzie pięć dni później będą krzyczeć: „Ukrzyżuj!”. Oni wszyscy spodziewali się doczesnego triumfu. A gdy Jezus został aresztowany i haniebnie stracony przez tych, których miał przegnać, pojawiło się zwątpienie. Uczniów idących do Emaus nie poruszyły nawet wieści przekazane przez kobiety, które miały widzenie aniołów zapewniających, że On żyje, i nie zmusiły ich do głębszej refleksji informacje uczniów widzących pusty grób.
3. Wracają słowa z Wieczernika. Obaj uczniowie zdążający do Emaus nie należeli do grona 12 apostołów. Byli uczniami, zapewne z grona tych 70 czy 72, o których opowiadają Ewangelie. Oni patrzyli na to, co robił towarzysz ich wędrówki, którego zaprosili na nocleg, a resztę przekazuje sam ewangelista, który w opisie niby zwyczajnego wieczornego posiłku używa tych samych uroczystych słów, których użył w opisie przeistoczenia chleba podczas ostatniej wieczerzy: „wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im”. Jest tylko jedna mała różnica. W Wieczerniku pojawiło się określenie „odmówił dziękczynienie”. I znów: sprawowana przez pierwszych chrześcijan Eucharystia znajduje swe uzasadnienie w opisach ukazywania się Zmartwychwstałego.
4. Eucharystia sprawowana przez wszystkie wieki i każdym miejscu winna otwierać oczy uczniów. Bywa, że jesteśmy podobni do obu wędrowców zmierzających do Emaus. Wydarzenia i przeróżne okoliczności tak nas angażują, że – podobnie do nich – nie zauważamy Pana, który zaczyna być naszym towarzyszem drogi. Nawet nie bardzo przekonują nas Jego wywody. I może trzeba znaku łamanego chleba, by powiedzieć: „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze?”.•