Na Boże Narodzenie - Msza w dzień - z cyklu "Wyzwania".
więcej »Mieć serce to nie tyle być naiwnie litościwym, ile raczej mądrym w Duchu Świętym.
Bóg przecież patrzy w serce, a nie na to, co widzą oczy. Dlatego Biblia przypomina: „Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło” (Prz 4,23).
Tak więc w sercu trzeba mieć Ducha Świętego, by źródła życia na nowo mogły wytrysnąć czystym strumieniem, nawet po śmierci, która sprawia, że stajemy się jak wyschnięte koryto rzeki.
Piotr zwraca się do kobiet, przypominając im, że w oczach Boga nie liczy się to, jak ktoś jest uczesany i w jakie szaty się przyodziewa, jaką biżuterię nosi na sobie, ale podoba Mu się łagodne serce pełne spokoju (por. 1 P 3,3-4). List do Hebrajczyków mówi o tym, że tylko słowo Boga jest zdolne sięgnąć do samego dna serca, ujawniając najbardziej skryte zamiary i myśli, niczym miecz przeszywający ciało (por. Hbr 4,12).
Mieć serce to nie tyle być naiwnie litościwym, ile raczej mądrym w Duchu Świętym, wypełnionym życiem spoza tego świata i tryskającym łagodnym strumieniem ożywiania ku zmartwychwstaniu. Mieć serce to być zdolnym do myślenia sprzyjającego zamieszkaniu Ducha Świętego.
Kiedyś Cleonice Morcaldi powiedziała ojcu Pio: – Chciałabym wejść do przybytku twojej duszy, by zobaczyć, jak cierpisz. Stygmatyk odpowiedział jej: – Nie ma takich drzwi, które prowadziłyby do mojego wnętrza. Nikt nie ma dostępu do ludzkiego serca, nikt z ludzi, jedynie Duch Święty. Jeśli więc Jemu człowiek odmawia miejsca w swoim sercu, pozostaje najsamotniejszy w rozpaczy pustki. A są to doznania nie do wytrzymania dla człowieka, więc bez Ducha Świętego pozostaje mu jedynie ucieczka od siebie samego w świat doznań zmysłowych, które uzależniają i degradują człowieka do poziomu jednej z wielu kategorii ssaków.
Bez Ducha serce jest tylko mechaniczną pompą tłoczącą krew, a my stajemy się nie-sobą. Bez Ducha Świętego życie jest jedynie stopniowym zamieraniem. Tylko w obecności Ducha Świętego człowiek może znieść siebie samego, może się zmierzyć z własną samotnością, podobnie jak niemowlę, które w obecności matki może odkryć swoje wnętrze w poczuciu bezpieczeństwa, jak słusznie zauważył już Donald Winnicott.
Własną samotność, która jest jednocześnie odrębnością osobową od innych, można przyjąć tylko wtedy, gdy ktoś jest przy mnie, a ponieważ nikt nie może tak głęboko przenikać do mojego wnętrza jak Duch Święty, tylko przy Nim można przyjąć siebie.