Na Boże Narodzenie - Msza w dzień - z cyklu "Wyzwania".
więcej »„Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże” (Mk 10,14b)
W starożytności na świat przychodziło bardzo dużo dzieci, jednak wiele z nich wcześnie umierało wskutek czego epoka ta nie miała rzucającego się w oczy sentymentu do najmłodszych członków społeczeństw. Dziecko, to nie był ktoś, kogo należy stawiać innym ludziom jako wzór do naśladowania; dziecko, to ktoś gorszy od człowieka dorosłego, to osoba drugiej kategorii. Jednak przed takim spojrzeniem na dzieci, buntował się (znany chyba większości z nas) Janusz Korczak, który pisał, że „dzieci nie są głupsze od dorosłych, tylko mają mniej doświadczenia”. Ze względu na swoje wykształcenie i pracę, jaką wykonuję również i ja nie zgadzam się na przedmiotowe traktowanie dzieci. W tekście, który masz przed oczami opowiem Ci dzisiaj o dzieciach i Jezusie.
Dzieci, w czasach Syna Bożego z punktu widzenia ówczesnego prawa nie miały nic do powiedzenia, a pozbawione jakichkolwiek praw były całkowicie zdane na swoich opiekunów. Ci, z kolei starali się zapewnić dzieciom opiekę i warunki do życia, przekazać wzorce moralne i społeczne, a tym samym wychować je na dojrzałych i odpowiedzialnych obywateli. I taką właśnie zależność, dzieci od rodziców, opierającą się na miłości i zaufaniu pochwala Jezus, przenosząc to na Twoją relacje z Bogiem.
Jednak, kiedy sięgniesz do Pisma Świętego zobaczysz, że uczniowie Jezusa zabraniali dzieciom przychodzić do Niego (por. Mk 10,13). Dlaczego tak zachowywali się właśnie ci, których zadaniem będzie prowadzenie innych ludzi do Boga? Może według uczniów takie bezpośrednie zachowanie wobec Chrystusa było czymś niewłaściwym. A może uważali oni, że skoro tak wielu ludzi dorosłych chce spotkać się i porozmawiać z Nauczycielem, nie powinien On tracić czasu na pogaduszki z dziećmi, które i tak niczego nie zrozumieją z Jego słów. A dlaczego współcześnie tak wielu rodziców nie przyprowadza do Chrystusa swoich dzieci? Dlaczego rodzice wypisują swoje pociechy z lekcji religii? Dlaczego my, ludzie dorośli nie uczestniczymy wraz z naszymi pociechami we Mszy świętej?
Tymczasem Jezus nie pochwala zachowania swoich uczniów (por. Mk 10,14), co więcej mówi im, że kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko nie wejdzie do niego (por. Mt 18,2-3). Widziałeś kiedyś reakcję dziecka, które otrzymuje prezent? Ja kilka dni temu miałam taką możliwość. Najpierw na twarzy malucha pojawiło się zaskoczenie i niezrozumienie, ponieważ był to prezent niespodziewany, a następnie ogromna radość, która trwała przez wiele dni po tamtym wydarzeniu. Właśnie do takich jak dzieci, prostych i szczerych należy Królestwo Niebieskie (por. Mk 10,14). Być może my, ludzie dorośli pogardzilibyśmy Bożym prezentem, którym jest Jego królestwo, natomiast dzieci przyjęłyby je z otwartymi ramionami. Dlatego Jezus stawia dziecko jako wzór prostoty w zachowaniu (por. Mt 18,2-3), za którym nie kryje się fałsz, czy dwulicowość, typowe dla świata, w którym żyjemy.
W czasach starożytnych wysoka śmiertelność wśród dzieci, budziła w rodzicach troskę o ich zdrowie i życie, również dlatego, aby miał się kto nimi opiekować w podeszłym wieku. I właśnie dlatego wielu rodziców przyprowadzało do Jezusa swoje dzieci, aby Ten im błogosławił (por. Mk 10,13). Chrystus traktuje dzieci bez poniżenia i lekceważenia, a one czując Jego miłość i dobroć nie boją się do Niego zbliżyć. Syn Boży ma dla dzieci czas; widzi w nich małych ludzi, którzy tak, jak dorośli potrzebują troski, uwagi, cierpliwości, a przede wszystkim miłości. Dzieci garnące się do Jezusa i te, które przynosili do Niego rodzice odnosiły się do Syna Bożego jak do Kogoś zwyczajnego, do Kogoś, kto zawsze znajdzie czas, aby ich wysłuchać i nie będzie się złościł, jeśli bez uprzedzenia wskoczą Mu na kolana. Czy takie zachowanie nie powinno być wskazówką dla Ciebie, człowieka dorosłego, aby wobec Jezusa zachowywać się jak dziecko, które On bardzo dobrze zna i któremu zawsze chce błogosławić?
Jezus, podczas spotkań z dziećmi pokazuje Ci, że w czasie rozmowy z Bogiem najlepiej być jak dziecko. Podobnie jak syn, czy córka w zaufaniu polega na swoich rodzicach, tak również i Ty możesz polegać na Bogu. Bo On chce Cię przygarnąć, i mocno przytulić do Swego serca w każdej chwili Twojego życia.