Pełne przebaczenie jest sztuką nad sztukami, której doskonałość niektórzy osiągają dopiero po 77. roku życia, inni po 77 krzywdach, jeszcze inni po 77. próbie wybaczenia.
Żyjemy tak długo, dopóki nie nauczymy się przebaczać i prosić o przebaczenie. Nie żyjemy dla zapomnienia o sobie i o tym, co się wydarzyło w przeszłości. Nie umieramy, żeby uciec od innych i od tego, co inni nam uczynili albo co my innym uczynniliśmy. Nie żyjemy po to, by zapominać, jaką mamy płeć, narodowość, jaką tożsamość, jakie krzywdy nas deformowały i łaski uzdrawiały. Życie nie jest zapominaniem, ale mozaiką tysięcy wspomnień, z których układa się obraz podobieństwa do Chrystusa, jak w absydzie katedry w Cefalù. W końcu mozaika ta powstała jako efekt obietnicy króla Rogera II, który ocalał w cudowny sposób z burzy na morzu. Jeśli ktoś chce z Chrystusem spędzić wieczność, musi jak Chrystus przeżyć doczesność, kończąc swoją żeglugę pośród burz losowych w słowach: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.
A jeśli wiedzą, co czynią? A jeśli chcą krzywdy mojej i szydzą z mojej gotowości, by im przebaczyć? A jeśli spluwają na moją wyciągniętą rękę ku pojednaniu? Jezus na krzyżu tylko tego nikczemnika, który prosił Go choć o wspomnienie, zapewnił, że będzie z Nim w raju (por. Łk 23,42-43). Nawet nie czuł się godny zbawienia, tylko prosił o wspomnienie. Prosił, by Jezus tylko sobie o nim przypomniał. Dzięki skromności zyskał coś więcej niż nagrodę: „dziś ze mną będziesz w raju”. Jednak zastanawiające, że drugiemu łotrowi Jezus niczego nie obiecuje, nie wychodzi z propozycją przebaczenia, nie odwraca zapewne do niego nawet oblicza. Nic. Dlaczego? Przecież ten prosił o wybawienie!
Tak, ale ta prośba to było cyniczne urąganie. Nie każda śmierć jest oddana Panu, nie w każdej można zyskać łaskę przyjęcia przez Pana. Złość i gniew są obrzydliwościami, których pełen jest grzesznik (por. Syr 27,30). Kto nie ma miłosierdzia dla bliźniego, nie może oczekiwać miłosierdzia od Boga.
Jezus wisi na krzyżu obok złoczyńców, zrównany z nimi, stając się ich bliźnim. Jakże można, będąc tak samo ukrzyżowanym, urągać innemu ukrzyżowanemu? Drugi złoczyńca nie mógł już skrzywdzić sztyletem, pięścią, więc krzywdził choćby słowem. To jest karygodne. Nie ma chyba większej kary niż milczenie Boga. Kiedy sprawa jest beznadziejna, mówimy czasem: brak słów.