Wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, abp Stanisław Gądecki stwierdził w poniedziałek w Poznaniu po powrocie z rzymskiego Synodu Biskupów, że osiągnął swój cel, zgłaszając postulat zmiany kolejności czytań liturgicznych w czasie Mszy św.
Metropolita poznański jeszcze przed rozpoczęciem Synodu zapowiadał, że w czasie obrad poświęconych znaczeniu Biblii w życiu katolików zaproponuje, by podczas liturgii Ewangelia nie była czytana na końcu – jak to jest obecnie – ale pomiędzy tekstami ze Starego Testamentu a pismami apostolskimi.
„Próbowałem to w mniejszym kręgu przedstawić, wiedząc jaka będzie reakcja. Ale osiągnąłem swój cel, bo ludzie w Polsce wiedzą już o tym, jaki powinien być normalny porządek. Bo w moim przekonaniu, w czytaniach ważny jest porządek chronologiczny: najpierw Mojżesz, potem Pan Jezus i na końcu apostołowie” – mówił hierarcha dziennikarzom podczas briefingu na lotnisku Ławica.
„My niestety w liturgii słyszymy porządek nieco inny: najpierw słyszymy Mojżesza, potem apostołów, a na końcu Chrystusa. To też ma swoje uzasadnienie, bo pokazuje, że Chrystus jest szczytem wszystkiego. Ale dla porządku chronologicznego wydaje mi się, że o wiele łatwiej byłoby zrozumieć czytania, gdy były właśnie tak ułożone: Mojżesz, Jezus i apostołowie” – zaznaczył.
Metropolita przyznał, iż „liturgia Kościoła to nie jest coś takiego, co się przewraca z dnia na dzień dlatego, że się jednemu biskupowi coś przyśniło”, ale „to jest rzecz znacznie poważniejsza, która powstaje kształtowana przez wieki i jest otoczona tradycją”. „Ale dobrze jest wypowiedzieć taki głos po to, żeby on w ogóle wybrzmiał” – dodał abp Gądecki, mówiąc o swojej propozycji.
Na pytanie, jakie znaczenie Synod może mieć dla zwykłych katolików, hierarcha odparł, że „to zależy, na ile ludzie się zapoznają z jego treściami i na ile nam się uda przełożyć go na proste życie. To zależy trochę też od naszego wysiłku i naszego przyłożenia się do sprawy”.
Wiceprzewodniczący Episkopatu zaznaczył, że „trzeba się zastanowić, co zrobić, żeby ludzie zamiast zawracać sobie głowę bajkami, zabrali się do Słowa Bożego, które może przerazić każdego człowieka w każdej chwili i może jednocześnie każdego człowieka pocieszyć w każdej chwili”.
„Praktycznie my, katolicy, mamy dwa tysiące lat, ale jeszcze nie mamy umiłowania Słowa Bożego. Protestanci pięćset lat temu ruszyli i mają znacznie mocniejsze odniesienie do Słowa Bożego. Więc trzeba by pewnie dużo popracować, żeby coś więcej osiągnąć” – stwierdził abp Gądecki.
Dopytywany przez dziennikarzy o możliwość skrócenia homilii, metropolita poznański odpowiedział, że „jesteśmy zadowoleni siedząc trzy godziny przed telewizorem, więc jak możemy być zadowoleni, kiedy nie chcemy słuchać Słowa Bożego?”.
„Wydaje mi się, że problem leży gdzie indziej. W tym, czy my rzeczywiście w rodzinie przekazujemy wiarę, czy czytamy Słowo Boże i czy wyprowadzamy z tego jakieś wnioski? Jeżeli nie mamy ze Słowem Bożym żadnego kontaktu, to przechodzimy do niego jako do rzeczywistości zupełnie abstrakcyjnej i zajmującej niepotrzebnie czas” – tłumaczył abp Gądecki.
W odbywającym się w dniach od 5 do 26 października Synodzie obok abp. Gądeckiego jako delegaci Episkopatu Polski uczestniczyli też: metropolita wrocławski abp Marian Gołębiewski oraz biskup toruński Andrzej Suski i biskup siedlecki Zbigniew Kiernikowski.
Z nominacji Papieża na ojca synodalnego został powołany także metropolita krakowski, kard. Stanisław Dziwisz. W gronie ekspertów Synodu znalazł się zaś wybitny biblista, ks. prof. Waldemar Chrostowski z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, a jednym z obserwatorów była Ewa Kusz, przewodnicząca Światowej Konferencji Instytutów Świeckich.