Na Boże Narodzenie - Msza w dzień - z cyklu "Wyzwania".
więcej »Srebrniki, Data, Przygotowania, Wieczerza Paschalna, Wieczernik, Oskarżenie, Mesjasz, Bluźnierstwo?, Kogut zapiał, Wyrok, Przez miasto..., ...w drodze..., ...na Golgotę, Krzyż, Między niebem a ziemią, Wykonało się...
Caravaggio (PD) Nietrudno było ich zauważyć. „Wielka zgraja” (Mt 26,47) z pochodniami i latarniami, uzbrojona w miecze i kije, zbliżała się do Getsemani... Nietrudno było ich zauważyć. „Wielka zgraja” (Mt 26,47) z pochodniami i latarniami, uzbrojona w miecze i kije, zbliżała się do Getsemani. Ewangelista Łukasz podaje, że był to „tłum”, a Jan wspomina nawet o kohorcie (ten speiran) żołnierzy z trybunem (chiliarchos) na czele i straży świątynnej.
Relacja odnośnie kohorty sprawia problemy na płaszczyźnie wiarygodności i zapewne jest przesadzona; kohorta wojska rzymskiego liczyła – przynajmniej w zasadzie - 600 żołnierzy, w praktyce zaś ok. 400. Możliwe, że arcykapłani, tłumacząc to możliwością zamieszek, uzyskali od władz rzymskich jakąś pomoc wojskową, ale chyba nie całą kohortę.
Rodzi się wątpliwość – po co ten tłum, skoro Judasz wiedział, że przy Jezusie znajduje się tylko garstka nieporadnych uczniów, a miasto o tej porze pogrążone było we śnie? Jednakże trzeba pamiętać, że nie był to pierwszy zamach na osobę Jezusa i Jego przeciwnicy zapewne pamiętali, iż tak jak już nieraz uszedł On z ich rąk, mógł to zrobić i tym razem, zwłaszcza w nocy wśród drzew.
„Ten, którego pocałuję, to On; Jego pochwyćcie” (Mt 26,4)
Może Jezus swym wyglądem niewiele różnił się od innych ludzi i mógł być nierozpoznany, zwłaszcza w ciemności, przez ludzi, którzy Go może dotychczas nie spotkali. Dlatego zdrajca umówił się z nimi: pocałunek był zawsze – również w obyczajach żydowskich – znakiem miłości, przyjaźni, życzliwości, pokoju i pojednania. Tak więc wykonany w takim celu i w takich okolicznościach stanowi akt wyjątkowej obłudy i fałszu.
Wśród ówczesnych Żydów przyjęte były różne sposoby pocałunków; nauczycieli witali uczniowie przez pocałunek w rękę. Jak pisze Daniel-Rops: „Pocałunek Judasza mający tak smutną sławę, z pewnością nie był pocałunkiem złożonym na twarzy, jak to tylekroć przedstawiają malarze, lecz pocałunkiem w rękę."
„Wówczas Szymon Piotr, mając przy sobie miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho. A słudze było na imię Malchos” (J 18,10)
Imię „Malchos” ma ścisły pierwiastek semicki, wywodzący się od „Mlk”, co oznacza „królować”. Jest to imię pospolite, dosyć rozpowszechnione wśród Nabatejczyków (z których wielu, osiedliwszy się w Izraelu, bardzo często wykonywało funkcję sługi, policjanta, straży przybocznej – na przykład pretorianie, przydzieleni do straży odpowiedzialnej za osobiste bezpieczeństwo Heroda, byli rekrutowani właśnie spośród Arabów nabatejskich). Do wspomnianego rdzenia semickiego dodawana była, zgodnie z ówczesnym zwyczajem, końcówka grecka.
Wiadomo, że w Wieczerniku uczniowie pokazali Jezusowi „dwa miecze” (zob. Łk 22,38). Biorąc pod uwagę surowy zakaz rzymski, dotyczący prywatnych obywateli żydowskich, noszenia przy sobie broni (zwłaszcza w nocy i w mieście), jest prawdopodobne, że bardziej niż o prawdziwe miecze, chodziło o długie noże służące do ściągania skóry z baranka paschalnego.
Cel uderzenia Piotra przedstawiany jest różnie. Wielu twierdzi, że jako rybak nie umiał władać mieczem, dlatego jego cios chybił lub ewentualnie miecz ześlizgnął się po hełmie Malchosa. Istnieje jednak jeszcze inna, ciekawa interpretacja.
Jak pisze M. Kostovtzeff, egzegeta niemiecki słowiańskiego pochodzenia: „Piotr może nie miał zamiaru zadać słudze głębokiej rany, lecz dokonać aktu symbolicznego. Chciał zaznaczyć, że przeciwnik był osobą godną pogardy, którego nie warto było zabijać, którego wystarczyło okaleczyć. Taki byłby zamiar ucznia Jezusa. Szef policji, który prawdopodobnie nie był Żydem, lecz Syryjczykiem, Arabem, Nabatejczykiem, powinien nosić na zawsze oznaki hańby”.
Podobnie interpretuje ten fakt wielki egzegeta angielski, Charles H. Dodd: „Chodziło bardziej o wyzwanie niż o obronę. Chciano zadać słudze ranę, która by go uczyniła niezdolnym do pozostania na służbowym stanowisku”
Nie są to interpretacje bezpodstawne. Posiadamy bowiem historyczne wzmianki o tym, jak w 138 roku przed Chrystusem w Tebutnis, w Egipcie, zostało obcięte ucho dla naznaczenia człowieka godnego pogardy. Zwyczaj ten zresztą przetrwał aż do dzisiaj na terenach śródziemnomorskich, lub na terenach skolonizowanych przez narody śródziemnomorskie jak Ameryka Łacińska, gdzie obcięcie małżowiny usznej jest karą mającą na celu zniesławienie tego, kto popełnił pewne przestępstwa, jak np. kradzież bydła.
„pojmali Jezusa i związali Go” (J 18,12)
„rzucili się na Jezusa i pochwycili Go” (Mt 26,50; Mk 14,46)
Historia starożytna i najdawniejsze tradycje przekazały informacje dotyczące sposobu aresztowania przestępców w owych czasach. Aresztujący strażnik następował mocno obcasem na prawą stopę pojmanego; niemal równocześnie zarzucano pętlę konopnego sznura na jego ręce, w ten sposób, że prawą dłoń przytwierdzano do lewego łokcia, lewą zaś do prawego. Z kolei zakładano więźniowi skórzany pas, czasem nabijany żelaznymi kolcami. Niekiedy też wkładano mu kolczasty naszyjnik; dwa rzemienie, opadające z niego, krzyżowano na piersi i przymocowywano do pasa. Wreszcie przyczepiano cztery długie powrozy, którymi eskorta mogła ciągnąć ofiarę w dowolnym kierunku. Było to więc skrępowanie bolesne i bezwzględne, pozostawiające więźniowi tylko niezbędne minimum swobody, pozwalające mu zaledwie utrzymać się na nogach.
I poprowadzili Go do arcykapłanów….
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |