6) Poszczególne księgi biblijne powstały „długo” po opisywanych wydarzeniach nie mogą więc stanowić wiarygodnego źródła informacji o tych wydarzeniach.
Ten zarzut jest bardzo często stosowany w stosunku do Biblii przez różnych tzw. niewierzących. W rzeczywistości jego siła może zostać zminimalizowana przez fakt, że bardzo duża część ustalonej współcześnie historii opiera się właśnie na relacjach spisanych długo po fakcie. Trafnie ujął to nawet jeden z „niewierzących” krytyków Biblii, który mimo swej niewiary przyznał, że fakt spisania wzmianek o życiu Jezusa dopiero kilkadziesiąt lat po tych wydarzeniach nie jest sam w sobie czymś dyskredytującym ten przekaz. Pisał on: „Nie musi to prowadzić do całkowitego odrzucenia zawartej tam tradycji. Korzystamy przecież, na przykład, z dzieł Liwiusza czy Tacyta, choć opisywali oni wydarzenia z bardzo nieraz odległej przeszłości”[63].
Jeśli zatem „racjonalni krytycy” chrześcijaństwa chcą być konsekwentni, to podważając przekaz biblijny, powinni równocześnie odrzucać sporą część ustaleń historycznych, bo te również opierają się na kronikach, które powstawały długo po omawianym fakcie. Owi krytycy tak jednak nie postępują, ich dzieła[64] raz po raz podpierają się ustaleniami opartymi na takich kronikach, co oczywiście naraża ich na zarzut braku konsekwencji.
7) Nie posiadamy oryginałów Biblii, istnieje więc ryzyko, że kopiści sfałszowali tekst podczas przepisywania go.
Jeśli ten zarzut jest słuszny, to powinniśmy też odrzucić współczesne ustalenia dotyczące niemal całej historii starożytnej, bowiem najstarsze zachowane kopie dzieł największych historyków starożytności pochodzą z okresu długo po spisaniu tych dzieł. I tak najstarsze zachowane kopie Historii Herodota (pierwszy poważny historiograf grecki), informującego nas o historii sprzed naszej ery, pochodzą dopiero z okresu o ok. 1350 lat późniejszego niż epoka, w której żył i pisał Herodot[65]. Identycznie wygląda sytuacja z Historią wspomnianego już wcześniej w tym tekście Tukidydesa: najstarsze kopie tego dzieła również pochodzą z okresu o ok. 1300 lat późniejszego niż sam Tukidydes[66]. Tak samo jest z Liwiuszem i jego Historią Rzymu, której najstarsze kopie pochodzą dopiero z okresu o 1000 lat starszego niż powstanie oryginału tego dzieła (jedynie pewne części są poświadczone w kopiach o 300 lat późniejszych od oryginału)[67]. Również najstarsze kopie Roczników Tacyta pochodzą dopiero z okresu o 1000 lat starszego niż oryginał[68]. Jeśli zaś chodzi o inne dzieła Tacyta, to wszystkie ich rękopisy również pochodzą z kodeksu o tysiąc lat starszego niż ich oryginały[69]. Natomiast najstarsze kopie Historii naturalnej, dzieła Pliniusza Drugiego, pochodzą dopiero z okresu o 750 lat późniejszego niż sam Pliniusz[70]. Wspomniana wyżej Romaika Dion Kasjusza też nie zachowała się w oryginale i mamy jedynie późniejsze kopie tego dzieła zachowane u Porfirogenety, Ksyfilina i Zonarasa[71].
Najwcześniejsze kopie dzieł Eurypidesa, Sofoklesa, Eschylosa, Demostenesa i Horacego również datują się na okres nie wcześniejszy niż tysiąc lat po spisaniu oryginału tych dzieł[72]. Jeśli chodzi o dzieła historyka żydowskiego Józefa Flawiusza (często będącego dla „racjonalistów” narzędziem konfrontacji i dyskredytowania przekazów biblijnych), to najstarsze rękopisy jego Dawnych dziejów Izraela pochodzą z okresu o ok. 500 późniejszego od powstania oryginału tego dzieła, a większość najlepszych kopii Dawnych dziejów Izraela jest datowana dopiero na połowę średniowiecza (blisko 1000 lat po powstaniu oryginału)[73]. Inne dzieło Flawiusza, zatytułowane Wojna żydowska, jest nam znane dopiero z rękopisów, które dzieli aż 1000 lat od powstania oryginału. Jedynym wyjątkiem jest tu przekład syryjski, który od powstania oryginału tego dzieła dzieli aż 500 lat[74].
Kolejne dzieło Flawiusza to Przeciw Apionowi, które zachowało się tylko w kodeksie L, pochodzącym z XI wieku po Chrystusie, czyli z okresu aż o 1000 lat późniejszego niż oryginał tego dzieła (wszystkie inne kopie są już tylko późniejszymi odpisami z kodeksu L). Kodeks L konfrontuje się z łacińskim przekładem Kasjodora, który pochodzi z VI wieku, czyli powstał aż 500 lat po powstaniu oryginału[75]. Z kolei dzieło Flawiusza pod tytułem Autobiografia jest nam znane z rękopisów, które pochodzą dopiero z połowy średniowiecza, czyli powstały ok. 1000 lat po powstaniu oryginału tego dzieła[76].
Greenlee zauważa: „Najstarsze znane manuskrypty większości greckich autorów klasycznych datuje się na tysiąc lub więcej lat po śmierci autora”[77]. Najciekawsze jest jednak to, że nawet jeden z czołowych „niewierzących” religioznawców okresu PRL ganił swych kolegów po fachu za to, że nadużywają oni zarzutu wskazującego na fakt zaginięcia oryginałów Biblii. Napisał on, że oryginały Biblii nie zachowały się, lecz nie ma w tym nic złego, skoro „jest to zresztą częste zjawisko w tekstach starożytnych”[78]. Następnie dodał on: „Wobec tego, że dzieła Homera, Platona, Arystotelesa i in. są znane jedynie z apografów – do tego zwykle o setki lat późniejszych niż okresy życia autorów – nie można czynić zarzutu «niewiarygodności» autorom Nowego Testamentu tylko dlatego, że posiadamy je jedynie w apografach, tak jak to widzimy w pracach wielu dyletantów «hurraateistów»”[79]. Kuriozum!
Mimo że nie posiadamy oryginałów dzieł autorów starożytnych, na podstawie których historycy współcześni odtworzyli dawną historię, nikt jednak nie odrzuca tych ustaleń, w tym sami „racjonalni” krytycy Biblii, którzy podważają wiarygodność jej przekazu właśnie dlatego, że nie posiadamy jej oryginałów. Gdzie tu konsekwencja? Jeśli „racjonaliści” byliby konsekwentni, to z tego samego powodu powinni odrzucić także wszystkie dzieła starożytnej historiografii wraz ze współczesną historią, jaką ustalono właśnie na podstawie tych dzieł. Tak jednak owi „racjonaliści” nie postępują, korzystają pełnymi garściami z tych dzieł, a nawet – o dziwo – przeciwstawiają ich przekazy przekazom Biblii. W tym kontekście warto tu przytoczyć uwagę F.F. Bruce’a, która może posłużyć jako trafna konkluzja tego akapitu:
„A przecież żaden uczony klasyczny nie słuchałby nawet opinii, poddających w wątpliwość autentyczność Herodota czy Tukidydesa ze względu na to, iż najwcześniejsze wiarygodne rękopisy ich dzieł są przeszło 1300 późniejsze od oryginałów”[80].
Jeśli natomiast chodzi o wiarygodność tekstu Biblii, to mimo braku oryginałów – dzięki mrówczej pracy zwanej krytyką tekstu – z Biblii wyeliminowano pomyłki i fałszerstwa kopistów i porównując tysiące dokumentów, ustalono z prawdopodobieństwem niemal bliskim pewności, jak naprawdę wyglądał jej pierwotny tekst. Żaden tekst starożytny nie jest poświadczony w takiej ilości odpisów starożytnych jak Biblia, które to kopie można porównywać i dzięki temu docierać do pierwotnej wersji tekstu. Sprawa ta jest dość złożona i omówienie jej wykraczałoby poza ramy niniejszego eseju, dlatego bardziej zainteresowanych kwestią krytyki tekstu biblijnego odsyłam do opracowań obszernie omawiających to zagadnienie[81].
czerwiec 2004
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |