Świątynia Jerozolimska

Jest to fragment książki "Ziemia Święta. Kulturowy przewodnik śladami Jezusa :. , który zamieszczamy dzięki uprzejmości i zgodzie Wydawnictwa WAM.

Właściwe otoczenie Przybytku składało się z trzech dziedzińców. Pierwszym z nich był dziedziniec kobiet, plac przeznaczony dla wszystkich Żydów bez względu na płeć, a więc i dla niewiast. Prowadziły tam trzy bramy, po jednej od strony północnej, południowej i wschodniej. Ta ostatnia była najbardziej monumentalna i dlatego nosiła nazwę Bramy Korynckiej lub, jak wolą ewangeliści, Pięknej (por. Dz 3,2). Część druga to dziedziniec Izraela zajmujący platformę podwyższoną o czternaście stopni w stosunku do dziedzińca kobiet. Gromadzili się na nim wyłącznie mężczyźni, naturalnie wyznania mojżeszowego. Komunikacja z dziedzińcem kobiet odbywała się przez Bramę Nikanora, z otoczeniem zewnętrznym zaś - przez system trzech bram od strony północnej i południowej. Dwanaście stopni wyżej znajdowała się platforma z ołtarzem całopalnym, ustawionym tuż przed wejściem do wewnętrznych pomieszczeń gmachu świątynnego. To na tym ołtarzu pod gołym niebem z rogami wywiniętymi ku górze odbywał się rytuał zarzynania zwierząt ofiarnych, które podprowadzano po specjalnie w tym celu zbudowanej rampie. Na zachód od ołtarza znajdował się gmach właściwej świątyni, a więc Przybytek. Ta gigantyczna budowla składała się z dwóch sal: Miejsca Świętego i głębiej - Świętego Świętych. W pierwszym pomieszczeniu przechowywano świecznik siedmioramienny, stał tam też stół z chlebami pokładnymi i umieszczono ołtarz kadzenia. Odkąd Arka Przymierza i tablice z przykazaniami zaginęły podczas najazdu Babilończyków na Jerozolimę w 587 roku p.n.e., Miejsce Święte pozostawało puste. Do Miejsca Świętego mieli dostęp wyłącznie kapłani sprawujący ceremonie liturgiczne w największe święta, natomiast do Świętego Świętych mógł wejść raz w roku tylko arcykapłan. Oba pomieszczenia łączyły ze sobą monumentalne podwoje, całe obite złotą blachą, a przed nimi zwisała zasłona z tkaniny babilońskiej, wyhaftowana błękitną wełną i białym płótnem jako też wełną szkarłatną i purpurową - dzieło bardzo misternej roboty (BJ 5,212), ta sama zasłona, która w momencie śmierci Jezusa na krzyżu rozdarła się przez środek (Łk 23,45). Oczywiście, oprócz przedmiotów związanych ściśle z funkcją liturgiczną, przechowywano w środku Przybytku niezliczone skarby, gromadzone tam przez wieki, a pochodzące z darów pątników i fundatorów. Całe to bogactwo było pilnie strzeżone dniem i nocą przez służby świątynne. Władze rzymskie bowiem, wśród wielu przywilejów wywalczonych przez Żydów, godziły się na posiadanie przez nich własnej straży świątynnej, obarczonej obowiązkiem strzeżenia porządku i bezpieczeństwa w obrębie Świątyni.

świątynia wg modelu 1:100

Świątynia w Jerozolimie uchodziła za jeden z najdostojniejszych, najpiękniejszych i najbardziej bogatych zespołów architektonicznych w całym Imperium Rzymskim. Wnętrze Przybytku dosłownie kapało od złota. Ale i na zewnątrz nie brakło niczego, żeby zachwycić zarówno duszę, jak i oczy widza. Ze wszystkich stron bowiem był on pokryty masywnymi płytami ze złota i jak tylko wschód zajaśniał blaskiem, odbijało się od niego tak oślepiające światło, że jeśli ktoś chciał koniecznie nań spojrzeć, odwracał oczy jak od promieni słońca (BJ 5,222). Podobno Tytus, oblegający Jerozolimę i pozostający pod urokiem tej budowli, chciał oszczędzić przynajmniej sam Przybytek od zniszczenia, skoro nie można już było ocalić płonących dookoła krużganków.
Dla zdobycia wiekopomnej sławy, ale i dla pozyskania popularności wśród ludu, jak i zjednania sobie zwolenników spośród elity religijnej Jerozolimy, ten próżny i znienawidzony w społeczeństwie tyran, nie znoszący najmniejszych nawet objawów sprzeciwu, rzucił wyzwanie tak wielkiemu dziełu, jakim była budowa Świątyni, która miała przewyższyć świątynię Salomona. Mając pełną świadomość trudności, jakie go czekają przy realizacji projektu, chociażby w kontekście obciążeń społeczeństwa nadzwyczajnymi kosztami, zwrócił się do zdumionych mieszkańców Jerozolimy z apelem o poparcie królewskich zamierzeń. Józef Flawiusz tak to ujął: Licząc się z tym, że ludzie nie są na to przygotowani i niełatwo dadzą się nakłonić do podjęcia się tak gigantycznego dzieła, postanowił najpierw słowem ich zachęcić i dopiero potem do czynu przystąpić (Antiq. 15,381). I swego dopiął! Według Flawiusza wznoszenie samego Przybytku przez przyuczonych do rzemiosła budowlanego kapłanów trwało rok i sześć miesięcy. Pozostałe budowle na placu świątynnym wznoszono przez następne lata. Niemniej około 10 roku p.n.e. główny zrąb świątynny stał już gotowy i można było poświęcić Świątynię. Na tę okazję król złożył Bogu na ofiarę trzysta wołów (Antiq. 15,422). Upiększanie trwało nadal, aż do wybuchu powstania żydowskiego przeciwko Rzymianom w 66 roku. Żydzi mieli prawo popaść w niemałe zdumienie na słowa Jezusa: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo. Jak to? Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni? (J 2,20). Dopiero po zmartwychwstaniu uczniowie skojarzyli sobie, o jakiej to świątyni mówił ich Mistrz: że mówił o świątyni swojego ciała. Uczeni w Piśmie nie dowiedzieli się tego nigdy.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg