Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Jest to fragment książki Rozwój duchowy. Inspiracje biblijne :. Wydawnictwa WAM
BÓG ZBAWIENIA
Mamy świadomość walki odbywającej się w naszym świecie. Doświadczamy walki, która ma w nim miejsce. Wyobrażamy sobie, że Bóg i zło zwarli się w boju. Nic w naszym świecie nie daje nam pewności, że to dobro, a nie zło, ostatecznie zwycięży. Wiara w życzliwego Stworzyciela jest dla nas jedynym - i pewnym - źródłem takiego naszego przekonania. Nasza skończona egzystencja włączona jest w świat przez Niego stworzony. Naszym przeznaczeniem jest bycie ludźmi po prostu w świecie. Na próżno poszukiwalibyśmy zbawienia poza naszą stworzoną egzystencją. Jak powiedział Edward Schillebeeckx:
Świat i historia ludzka, w których Bóg chce dokonać zbawienia mężczyzn i kobiet, są podstawą całej rzeczywistości zbawienia: zbawienie zaczyna się tutaj. [...] W tym sensie prawdą jest, że nie ma zbawienia, nawet religijnego zbawienia, poza ludzkim światem[6].
Chrześcijańskie zbawienie jest zbawieniem ludzi i dla ludzi - dla mężczyzn i kobiet z krwi i kości. Celem zbawienia jest stworzenie wolnego społeczeństwa wolnych istot ludzkich. Zbawienie nie jest, i nigdy nie miało być jedynie zbawieniem „dusz". Chodzi w nim o uzdrowienie, przywrócenie integralności osobie. Obejmuje ono i dotyczy społeczeństwa i świata natury. Posiada wymiar eschatologiczny, społeczny i polityczny. „Wiara w Boga jest wiarą w Jego absolutną zbawczą obecność pośród mężczyzn i kobiet w ich historii. [...] Nie ma sytuacji, w której Bóg nie mógłby być blisko nas i w której nie moglibyśmy Go znaleźć"[7]. Zbawienie rozumiano na tyle różnych sposobów, nieraz błędnie. Z pewnością nie może ono oznaczać, że jest się chronionym przed własną skończonością i tym wszystkim, co owa skończoność z sobą niesie. Zbawienie oznacza, że tu i teraz staramy się być ludźmi - w obliczu cierpienia i nieuniknionej śmierci. Inaczej bowiem Jezus nie byłby pełnym człowiekiem, za jakiego uznaje Go nasza wiara.
Bóg i grzech
W Księdze Rodzaju, w rozdziałach od szóstego do dziewiątego (historia potopu) stajemy wobec języka mitu: uniwersalna prawda wyrażona w sposób symboliczny. Paradygmat ów zachowuje nieprzemijającą doniosłość w całej Biblii. Bóg jest nieograniczoną miłością, miłosierdziem i przebaczeniem. Pragnie On zbawienia wszystkich. W rzeczywistości Bóg nigdy nie mógłby zesłać potopu, by zniszczyć nie tylko ludzkość, lecz także wszelkie życie na ziemi. Bóg jest Stworzycielem i źródłem życia, podtrzymującym je w istnieniu; nie zajmuje się niszczeniem. Księga Mądrości wyraża to trafnie: „Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś, bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił" (Mdr 11, 24). Ale... czy to znaczy, że Bóg jest obojętny wobec grzechu i zła? Z pewnością nie. W tym miejscu nasza ograniczona zdolność pojmowania napotyka paraliżującą trudność. Jak można przedstawić Boskie miłosierdzie, nie sprawiając fałszywego wrażenia, że Bóg ignoruje grzech jako rzecz uboczną? Przybliżamy się do odpowiedzi na to pytanie, gdy pojmujemy, że grzech nie jest, i nie może być, znieważeniem bezpośrednio Boga. Grzech, niezależnie od tego, jaką przybiera formę, jest zniewagą Bożego planu dla stworzenia. Grzech jest zdradą naszego człowieczeństwa. Można również popełnić grzech wobec środowiska naturalnego. Niszczenie świata jest grzechem. My, ludzie, zgrzeszyliśmy również przeciwko zwierzętom, współmieszkańcom naszej planety.
Jeśli już mamy mówić o Bogu, musimy posługiwać się pojęciami ludzkimi. Niestety, grozi nam dosłowne rozumienie naszych antropomorfizmów. Możemy stracić z oczu fakt, że mówiąc o Bogu, używamy zawsze języka analogicznego. Możemy formułować, i formułujemy, twierdzenia na temat Boga, które mają dla nas sens. Zbyt często jednak zapominamy, że nie znamy i nie możemy poznać Boga samego w sobie. Mogę powiedzieć zgodnie z prawdą, że Bóg jest Bogiem kochającym. Mówiąc to, opieram się na swym doświadczeniu miłości ludzkiej. Nie mamy wprawdzie pojęcia o rzeczywistości miłości Boga, mimo to nasze stwierdzenie nie jest pozbawione znaczenia. Można też powiedzieć, że Bóg jest sprawiedliwy. Nasze doświadczenie sprawiedliwości jest również doświadczeniem ludzkiej sprawiedliwości: kara powinna odpowiadać występkowi. W tym miejscu popełniamy bardzo poważny błąd. Sprawiedliwy Bóg zostaje sprowadzony do naszego poziomu. Następstwem tego nieporozumienia było wyobrażenie Boga, który skazuje grzeszników na karę piekła - i słusznie! Obiektywnie mówiąc, brzmi to jak bluźnierstwo. Błąd polega na tym, że to, co można bez zarzutu uznać za sprawiedliwość na poziomie ludzkim, przyjmuje się za wystarczające w świecie Boga. Rozważmy następujące zdanie: Bóg jest Bogiem sprawiedliwym, który obchodzi się z nami uczciwie. Biorąc pod uwagę ludzkie standardy, jest to nienaganne. Ale... czy ktokolwiek z nas chce być traktowany przez Boga uczciwie! Czy pragniemy tego, by Bóg postępował z nami tak, jak naprawdę na to zasługujemy? Oczywiście mamy nadzieję, że zostaniemy potraktowani z miłością i miłosierdziem. I tak właśnie Bóg nas traktuje - ponieważ Boska sprawiedliwość jest miłością.
Pozostaje nadal problem zła i grzechu. Nie możemy zgodzić się z tym, że nasz Bóg jest obojętny. Musi być jakaś równowaga dla przedziwnego Bożego miłosierdzia. Istnieje więc pojęcie „gniewu" Boga. Idea Boga oscylującego pomiędzy gniewem a miłosierdziem jest niefortunną ludzką próbą znalezienia równowagi tam, gdzie, według Bożych kryteriów, nie należy jej szukać. Zadajemy pytanie: Jak można pogodzić miłosierdzie Boga z Jego sprawiedliwością? Pytanie to jest źle postawione. Pierwszy chrześcijański teolog postawił sprawę właściwie: „Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata? [...] To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi" (1Kor 1,20. 25). Zbyt wielu późniejszych teologów zrozumiało go źle. Zgódźmy się na „nieprzewidywalnego" Boga.
Oto, co mamy na pociechę: ten szalony Bóg jest zdecydowany, by cierpliwie znosić swoje niesforne dzieci. Niestety, Bóg zauważył, że myśli i skłonności ludzi były przewrotne. Postanowił jednak, że „już nigdy nie będzie potopu niszczącego ziemię". Ostatnie słowo będzie należało do Boga, gdyż jest On Bogiem zbawienia, a zbawienie człowieka polega na tym, by stać się w pełni człowiekiem. A to znaczy również stać się prawdziwym dzieckiem Boga.
Łaskawość Boga
Nic się nie ukryje przed wzrokiem Boga. Jakże często stwierdzenie to uważano za represję czy groźbę. Zupełnie inna była perspektywa Jezusa. „A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie" (Mt 6, 4- 6. 18). „Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego, że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody" (Mt 10, 42). Bóg faktycznie przygląda się nam uważnie - ale po to, by zwrócić uwagę na każdy nasz dobry uczynek. Nasze dobre czyny nie mają metek z ceną, nie istnieje „zasługa" w tym sensie. Tym, co jest znacznie ważniejsze, jest „wynagrodzenie": hojne uznanie ofiarowane nam przez hojnego Boga. Bóg nie przeoczy ani nie zlekceważy żadnego z naszych dobrych czynów. Nie powinno nas to dziwić, gdyż gdziekolwiek pojawia się dobro, pochodzi ono od Boga. Jest bardzo wiele osób, które czują, że nie znają Boga, a które mimo to dają świadectwo o Nim, czyniąc dobro. Być może nie znają Boga, ale Bóg zna je i cieszy się z nich.
Dla kogoś, kto twierdzi, że zna Boga, jest niezwykle ważne, by Bóg, którego zna i wyznaje, był prawdziwym Bogiem. Jeśli poznałem i doświadczyłem łaskawości Boga, nie tylko z łatwością rozpoznam, ale także stanowczo odrzucę wszystko, cokolwiek tłumi lub przyćmiewa Jego łaskawość. Wymaga to ode mnie, bym ośmielił się uznać Boga w Jego nieskończonej miłości, miłosierdziu i przebaczeniu.
W naszym świecie zbawienie leży wciąż w sferze nadziei. Możemy wierzyć, że zbawienie świata zostało dokonane. Nasze doświadczenie, zarówno osobiste, jak i dotyczące całego świata, stale przypomina nam, że w praktyce wielka jego część wciąż jeszcze jest nieodkupiona. Posłuchajmy św. Pawła: „Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia. Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy, oczekując [przybrania za synów] - odkupienia naszego ciała. W nadziei bowiem już jesteśmy zbawieni" (Rz 8, 22-24).
Przypisy:
[1] R. Page, God and the Web of Creation, London 1996
[2] Tamże, s. 49
[3] Tamże, s. 43-44
[4] Tamże, s. 64
[5]W odniesieniu do Bóstwa notorycznie pojawia się problem posługiwania się wyłącznie rodzajem męskim. Kłopot sprawia zaimek (w języku polskim także forma rzeczownika, czasownika oraz przymiotnika - przyp. tłum.). Na obecnym etapie rozwoju języka nie można go konsekwentnie pomijać. Realistycznie rzecz ujmując, musi to być zaimek „On". Oczywiście mamy pełną świadomość tego, że Bóg nie jest rodzaju męskiego ani też żeńskiego, jeśli już o tym mowa.
[6] E. Schillebeeckx, Jesus in Our Western Culture, London 1987, s. 8.
[7] Tamże, s. 7
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |