Co powinienem zrobić, by odnaleźć prawdę? – zapytał jednego razu młodzieniec pustelnika. Ten, zamiast wywodu, zaproponował mu kąpiel w jeziorze.
Gdy obaj byli już w wodzie, starzec podpłynął do chłopca, ujął go za głowę i zanurzył. Trzymał tak biedaka przez dłuższą chwilę, choć tamten robił wszystko, by się uwolnić z uścisku. Kiedy wreszcie starzec pozwolił mu się wynurzyć, młodzian dyszał ciężko i był cały purpurowy na twarzy.
- Czego najbardziej pragnąłeś, gdy byłeś pod wodą? – zapytał mnich.
- Powietrza – odparł młodzieniec.
- Kiedy więc tak bardzo zaczniesz pragnąć prawdy, jak przed chwila pragnąłeś tlenu, wówczas ją znajdziesz – powiedział pustelnik.
Księga Mądrości zdaje się przyznawać rację starcowi: „ci łatwo ją dostrzegą, którzy ją miłują, ci ją znajdą, którzy jej szukają”.
Nie zapomnę pobożnych Żydów pod Murem Płaczu w Jerozolimie, którzy płakali ze wzruszenia, gdy słyszeli proklamowaną Torę. A potem brali zwój świętej księgi do rąk, tulili się do niej i całowali ją, jakby to była najukochańsza osoba. Chrześcijanie w podobny sposób i z podobną czułością odnoszą się do miejsc, gdzie ukrzyżowano Jezusa, gdzie leżało zdjęte z krzyża ciało Pana czy gdzie martwy Jezus spoczywał, zanim nie wyszedł z grobu zmartwychwstały. Prawda wcielona, Boża Mądrość uosobiona.
Ojcowie soborowi pragnęli spowodować powrót z wygnania Słowa Bożego w Kościele. Chcieli, by zajęło ono centralne miejsce w liturgii, modlitwie, sprawowaniu sakramentów, uprawianiu teologii, kaznodziejstwie. Wielkim marzeniem ks. Dolindo Ruotolo, wielkiego miłośnika Biblii, do której napisał 33 tomy komentarzy, było, aby powróciła ona do rąk katolików.
Znam jej wiernych słuchaczy, którzy wożą wszędzie ze sobą sfatygowany, popodkreślany i przełożony zakładkami egzemplarz Pisma Świętego. Św. Hieronim dla lepszego zrozumienia Boga nauczył się języka hebrajskiego i toczył debaty z rabinami w Palestynie; ojcowie pustyni psalmów i Ewangelii uczyli się na pamięć; skrutujący godzinami Biblię Jerozolimską klerycy seminariów misyjnych Redemptoris Mater Słowo Boga traktują jak chleb codzienny i najwspanialszy przepis na udaną egzystencję. Dzięki takim ludziom drukowany tekst Pisma Świętego przeobraża się w żywe Słowo Boga, a wówczas sam Bóg przejmuje inicjatywę, by mówić człowiekowi do serca.
Kto odkrył „pociechę Pism”, jest podobny do tego, który pojął, jak zaczerpnąć wody z głębokich źródeł. Przywiąże on wiadro z długim sznurem do kołowrotka i pokaże innym, jakim sposobem można ugasić pragnienie. Tamci zaś, podążając jego śladem, znajdą i wodę i czerpak.