Trąd, wywoływany bakterią Mycobacterium leprae, był uznawany w czasach biblijnych za jedną z najgroźniejszych chorób lub jakąś jej odmianę.
Obawiano się go jak ognia z powodu szybkiego przenoszenia się na innych. Stąd nakaz skrupulatnego badania każdego przypadku, który może wieścić jego symptomy. Zadaniem kapłanów było rozpoznawanie tej choroby. Z jego rezultatem wiązały się srogie i nieuniknione konsekwencje: „Trędowaty, który podlega tej chorobie, będzie miał rozerwane szaty, włosy w nieładzie, brodę zasłoniętą i będzie wołać: »Nieczysty, nieczysty!«. Będzie mieszkał w odosobnieniu. Jego mieszkanie będzie poza obozem”.
Jak nauczają mędrcy, biblijny caraat, czyli trąd, nie jest tylko chorobą cielesną, lecz cielesnym przejawem choroby duchowej. Karą, której celem jest uświadomienie złoczyńcy, że musi się poprawić. Podstawową przyczyną trądu jest grzech oszczerstwa. Dlatego też Miriam, siostra Mojżesza, pokryła się trądem zaraz po tym, jak zaczęła rozsiewać plotki na temat brata, zazdroszcząc mu pozycji i znaczenia w społeczeństwie. Złe mowy, podejrzenia, osądy, wpuszczane do internetu bluzgi i kalumnie czynią z nas społeczeństwo chore i trędowate. Obojętnie, jak bardzo zamierzalibyśmy banalizować ten fakt, Jezus wielokrotnie powtarzał: „Nie sądźcie, nie potępiajcie, nie oskarżajcie” (por. Łk 6,34).
Święty Filip Neri był wspaniałym spowiednikiem. Pewnego razu przyszła do niego kobieta i wyznała, że nie ma wielkich grzechów. Jakieś tylko drobiazgi typu plotki. „Drobiazgi, powiadasz?” – upewnił się Filip. „Wykonasz zatem dokładnie pokutę, jaką ci zadam?” „Ależ oczywiście, ojcze. Co takiego każesz mi zrobić?” – zaciekawiła się kobieta. „Kup kurę i przejdź się po ulicach miasta, drąc i rozrzucając pierze”. Po jakimś czasie Filip spotkał kobietę i zapytał: „Wykonałaś wszystko, co ci zaleciłem?”. „Dokładnie wykonałam twe polecenie. Rozrzuciłam całe pierze po mieście, aż fruwało” – ucieszyła się niewiasta. „Dobrze, a teraz idź i pozbieraj wszystkie piórka co do jednego” – zażądał kapłan. „Ależ to niemożliwe. Piórka już poniósł wiatr. Nie da się ich zebrać” – przeraziła się kobieta. „Teraz zrozumiałaś, na czym polega zło oczerniania, nawet pod postacią banalnej ploteczki?”
Iluż ludzi zostało uznanych za „nieczystych” w efekcie naszych pochopnych opinii? Iluż przybitych niesłusznie do krzyża, iluż odtrąconych bez powodu? Tylko kapłan jest uprawniony do orzeczenia trądu. Bo tylko on został wyposażony we władzę przebaczania grzechów i naprawiania krzywd. Giną społeczeństwa, z których usunięto konfesjonały. Duszą się w paranoi te zbiorowości, w których nikt już nikomu nie mówi: „Nawróć się”.