Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Czy jest jakiś sposób na skuteczne czytanie Biblii? – zapytaliśmy pewne małżeństwo żyjące słowem Boga nie od święta i nie od dziś. – Tak, jest. Po prostu trzeba ją czytać – Kasia i Mariusz Kaletkowie z Imielina mówią, jak jest.
To tak jak z uczeniem dzieci alfabetu – wyjaśnia Kasia, żona Mariusza i mama trójki dzieci. – Najpierw dzieci muszą poznać wszystkie litery, potem zaczynają je składać i dopiero po paru latach samodzielnie czytają swoją pierwszą książkę – dodaje, zachęcając wszystkich, by czytali Pismo Święte, nawet jeśli nie rozumieją zawartych w nim treści.
Kochanie, wytłumacz
Kasia tak na serio po słowo Boże sięgnęła po siedmiu bardzo udanych latach małżeństwa. Zrobiła to w obawie, że po latach tłustych nadejdą chude. Nie nadeszły. W tym roku Kaletkowie świętują 21. rocznicę zawarcia sakramentu małżeństwa. Uśmiechnięci, wpatrzeni w siebie, jak nowożeńcy w podróży poślubnej. – Gdy zaczęłam czytać słowo Boże, to niewiele z niego rozumiałam – przyznaje Kasia. – Niekiedy z płaczem biegałam do Mariusza i prosiłam go: „Kochanie, wytłumacz, o co w tym chodzi”.
Potem weszliśmy do Domowego Kościoła. Były rekolekcje i Namiot Spotkania (modlitwa słowem Bożym), otrzymałam łaskę codziennego spotykania się z Panem Bogiem w Jego słowie. Trwa to już kilkanaście lat. I zawsze Pan Bóg znajduje mi i miejsce, i czas. A jak z czytaniem Pisma Świętego jest u Mariusza? – Można powiedzieć, że słowo Boże wyssałem z mlekiem matki. Moi rodzice od zawsze byli w Domowym Kościele i to oni do poduszki czytali nam słowo Boże – wyjaśnia, dodając, że dzięki rodzicom i on wszedł w przyjacielską relację z Panem Jezusem. – Pan Bóg ma charyzmat wychowania. Mnie musiał wychowywać od samego początku, bo jako dorosły mógłbym się nie nawrócić – uśmiecha się. – Kto wie, czy ze względu na moje męskie lenistwo kiedykolwiek sięgnąłbym po słowo Boże…
Dziś przykładem dla Mariusza jest jego żona. – Wstaję rano, oczywiście później niż wszyscy pozostali, a Kasia już jest przy słowie Bożym – mówi. Małżonkowie codziennie modlą się czytaniami dnia. Znajdują też czas na studiowanie Pisma Świętego. – Dobrze jest „tracić” czas dla Pana Boga – przyznają. W Biblii znajdują konkretne odpowiedzi dotyczące ich życia, pracy, finansów i posługi w Kościele (Kasia i Mariusz prowadzą m.in. kursy dla narzeczonych „Przed nami małżeństwo”).
Przyjaciele
– Jesteśmy w oazie, w krucjacie, a ja pewnego razu dostałem cudowną propozycję otworzenia restauracji. No i ja do Boga: „To jest wspaniały pomysł, oczywiście będzie tam piwo, ale po takiej cenie, że mało kto będzie je kupował. Zrobimy superlokal, będziemy tam czytać poezję chrześcijańską…”. A Pan Bóg wyraźnie przez swoje słowo w Piśmie Świętym i przez moją żonę mówił mi: „Nie powinieneś otwierać tej restauracji”. I nie wyszło. Do dziś spłacamy długi. A wydawałoby się, że po ludzku zrobiliśmy wszystko, żeby się udało. Pan Bóg nie pobłogosławił.
Ale On nie jest z tych przyjaciół, którzy jak nie wyjdzie, to stwierdzają: „A nie mówiłem?!”. On, kiedy się sparzysz, dmucha na palce, żeby jak najmniej bolało – opowiada Mariusz. Mimo że małżonkowie do dziś spłacają kredyt po nieudanym przedsięwzięciu, widzą, że Bóg im błogosławi, zapewniając, że jak u pewnej wdowy z Sarepty koło Sydonu, tak i u nich w domu „dzban mąki nie wyczerpie się i baryłka oliwy nie opróżni się aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz na ziemię” (por. 1 Krl 17,14).
Małżonkowie mają swoje ulubione fragmenty Pisma Świętego. Jeden z nich znaleźli w 10 rozdziale Księgi Koheleta: „Jeśli siekiera się stępi, a nie naostrzy się jej, trzeba zwiększyć wysiłek”. – Często ludzie pytają nas, skąd bierzemy tyle siły, radości i mamy czas na angażowanie się w wiele rzeczy. Odpowiedź znalazłam właśnie w tym fragmencie. Po prostu trzeba non stop ostrzyć „siekierę” – korzystać z bogactwa Kościoła, z sakramentów, z pokuty, z Eucharystii. Wtedy jest siła i są owoce – przyznaje Kasia.
Kolejny ważny dla niej urywek Pisma Świętego to słowa Jezusa: „Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie! wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie” (Mt 7,21). – Ten fragment mocno nas uderzył – stwierdza. – Pragniemy Boga słuchać, wypełniać to, co mówi, i być na Niego otwartym. On wie lepiej i koniec, kropka. Ulubiony werset Mariusza? „Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi” (J 15,15). – Ten fragment jest kwintesencją mojego postrzegania relacji z Bogiem – wyjaśnia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |