Czy Bóg naprawdę chce i czy może wypełnić swoje obietnice? A może źle go zrozumiałem? Może powinienem – jak Saraj – wziąć sprawy w swoje ręce? A może z nieznanych mi bliżej powodów Bóg, choć w chrzcie uczynił mnie swoim dzieckiem, już ze mnie zrezygnował?
Europejczykowi XXI wieku może trudno zrozumieć, że dla ludzi tamtych czasów dziecko było błogosławieństwem, a bezdzietność hańbą i tragedią. Może dlatego, że dzieci, wnuki i prawnuki były – i w sumie są – najlepszym sposobem zabezpieczenia sobie pogodnej starości. Nic dziwnego, że Hagar, niewolnica, która zaszła w ciążę z mężem swojej pani, doświadczyła czegoś na kształt społecznego awansu. I zaczęła swoją panią lekceważyć. Za pozwoleniem Abrama upokorzona przez Saraj uciekła. Powróciła dzięki Bożej interwencji: anioła, który zawrócił ją z drogi i obiecał jej liczne potomstwo. Czy myślała, że w ten sposób staje się współspadkobierczynią obietnicy danej Abramowi? Nie wiemy. W każdym razie plany Boże były inne. Skoro już jednak Abram zrobił po swojemu, Bóg nie przekreślił całkowicie jego kalkulacji. Niejako ubogacił swoje plany. „Będzie walczył ze wszystkimi, a wszyscy z nim. Będzie utrapieniem dla wszystkich swoich braci” – zapowiada anioł. I da początek innemu narodowi, Izmaelitom.
„Kiedy chcesz rozśmieszyć Pana Boga, powiedz mu o swoich planach” – mówią niektórzy. To nie tak. Bóg widzi szerzej, lepiej, ale rozumie i szanuje nasze kalkulacje. Historia Abrama, Saraj i Hagar pokazuje, że w odpowiedzi na ludzkie czyny Bóg potrafi swoje plany zmodyfikować. Jego obietnic nic nie może jednak przekreślić. „Kto we mnie wierzy, ma życie wieczne” – powiedział Pan Jezus. Czy jakiś grzech wierzącego może przekreślić całą jego nadzieję?
Dwadzieścia cztery lata później
Gdy Izmael się urodził, Abram miał już 86 lat. Jedenaście lat wcześniej wyruszył z Charanu. I kolejnych kilkanaście lat czekał na następny Boży znak. „Ja jestem Bogiem Wszechmocnym. Żyj ze mną w zażyłości i bądź bez skazy” - usłyszał. I dowiedział się, że nie będzie już Abramem, lecz Abrahamem, a jego żona będzie odtąd nazywana Sarą (czyli księżniczką). „Będziesz ojcem wielu narodów”, „uczynię cię niezwykle płodnym”, „dasz początek narodom”, „od ciebie będą pochodzić królowie”, „zawrę przymierze z tobą, a po tobie z twoim potomstwem”. Podobne obietnice już słyszał. Dwadzieścia cztery lata wcześniej. Jeszcze w Charanie. Najbardziej zaskoczyła go jednak obietnica dotycząca Sary: „Pobłogosławię jej i sprawię, że urodzi Ci syna”. Czy może dziwić, że się roześmiał? Czy obietnica, że prawie stuletni mężczyzna i dziewięćdziesięcioletnia kobieta będą mieli dziecko nie brzmi niedorzecznie? „Oby tylko Izmael cieszył się Twoją obecnością” – odpowiedział. Jakby chciał powiedzieć: „Boże, wiem, że jesteś dla mnie łaskawy, że się starasz, ale nie trudź się i nie obiecuj mi po próżnicy rzeczy niemożliwych”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |