Słuchamy dzisiaj skargi cierpiącego Hioba, która stawia nam przed oczyma cudowność i wielkość dzieł Stwórcy natury i znikomość człowieka. Pozyskanie przychylności kogoś choć w części tak potężnego w „warunkach ziemskich” wydaje się nierealne – wszak nasze pojedyncze, osobiste życie, a nawet cierpienie wydają się niknąć wobec spraw światowego formatu. Historia przekonuje zresztą nieraz, że życie całych populacji nic nie znaczy wobec kataklizmu czy wojny.
Historia jednego, jedynego Człowieka, Jezusa – przekonuje nas jednak o czymś zupełnie innym: oto nasz osobisty los jest ważny w oczach Boga. Został zauważony, wyodrębniony, uchwycony mocno, wyciągnięty na światło dzienne, gdyż tak właśnie spodobało się Temu, który „stworzył Niedźwiedzicę, Oriona, Plejady i Strefy Południa”. Zostaliśmy wysłuchani i ocaleni – kochani u podstaw, zanim zdołaliśmy o cokolwiek poprosić, kochani nieustannie, nawet bez świadomości tego faktu.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.