Apokalipsa dziś. Co złego może nas spotkać?

Sukcesy i porażki. Czym tak naprawdę są? To zależy z jakiej perspektywy na sprawy spojrzeć.

Apokalipsa dziś. Spis treści

„Padnijcie na nas  i zakryjcie nas przed obliczem Zasiadającego na tronie i przed gniewem Baranka, bo nadszedł Wielki Dzień Jego gniewu, a któż zdoła się ostać?” – wołają po otwarciu szóstej pieczęci księgi, zawierającej wyjaśnienie sensu historii, a przerażeni tym co się dzieje „królowie ziemscy, wielmoże i wodzowie, bogacze i możni, i każdy niewolnik, i wolny”. Straszny to ma być dzień, skoro już na jego wstępie ma miejsce „wielkie trzęsienie ziemi”, bledną słońce i księżyc, a gwiazdy zaczynają spadać z nieba „podobnie jak drzewo figowe wstrząsane silnym wiatrem zrzuca na ziemię swe niedojrzałe owoce”.  „Każdy zadrży, wielki,  mały” – jak śpiewało się kiedyś podczas obrzędów pogrzebowych. A jednak chrześcijanie nie muszą się tego dnia bać. Bóg nie pozwoli... No właśnie: na co nie pozwoli? Czego na nich nie dopuści? Spójrzmy w tekst Apokalipsy. Co dzieje się zanim jeszcze Baranek otworzy siódmą pieczęć?

Potem ujrzałem czterech aniołów
stojących na czterech narożnikach ziemi
powstrzymujących cztery wiatry ziemi,
aby wiatr nie wiał po ziemi
ani po morzu, ani na żadne drzewo.

I ujrzałem innego anioła, wstępującego od wschodu słońca,
mającego pieczęć Boga żywego.
Zawołał on donośnym głosem do czterech aniołów,
którym dano moc wyrządzić szkodę ziemi i morzu:
„Nie wyrządzajcie szkody ziemi ni morzu, ni drzewom,
aż opieczętujemy na czołach sługi Boga naszego”.

I usłyszałem liczbę opieczętowanych:
sto czterdzieści cztery tysiące opieczętowanych
ze wszystkich pokoleń synów Izraela:
z pokolenia Judy dwanaście tysięcy opieczętowanych,
z pokolenia Rubena dwanaście tysięcy,
z pokolenia Gada dwanaście tysięcy,
z pokolenia Asera dwanaście tysięcy,
z pokolenia Neftalego dwanaście tysięcy,
z pokolenia Manassesa dwanaście tysięcy,
z pokolenia Symeona dwanaście tysięcy,
z pokolenia Lewiego dwanaście tysięcy,
z pokolenia Issachara dwanaście tysięcy,
z pokolenia Zabulona dwanaście tysięcy,
z pokolenia Józefa dwanaście tysięcy,
z pokolenia Beniamina dwanaście tysięcy opieczętowanych.

Nadszedł czas Bożej reakcji

Czterej aniołowie póki co powstrzymujący groźny wiatr, który ma uderzyć na ziemię. Na całą ziemię: cztery jej narożniki, o których mowa w tekście to symboliczne przestawienie czterech stron świata. Morza też nie będą od tej plagi wolne.

Dlaczego jednak autor Apokalipsy  wspomina też osobno o drzewach? Najpewniej dlatego, że były i w sumie ciągle są ważną częścią ludzkiej gospodarki. W klimacie basenu Morza Śródziemnego, gdzie bez drzew ziemia łatwi stepowieje czy nawet pustynnie, tym bardziej. Drewno służyło do budowania schronień,  do produkcji sprzętów, narzędzi czy elementów broni. Dawało cień w spiekocie dnia, a spalane – pozwalało się ogrzać w zimne noce. Nadto przynosiły różnorakie owoce, którymi można było się żywić czy wykorzystywać w inny sposób. Ot, jak oliwę, która spalana w lampce daje światło. Drzewa to znak jeśli nawet nie zasobności, to na pewno zabezpieczenia podstawowych potrzeb. Gdy ich nie ma trudno znaleźć coś, co mogło by ich codzienną użyteczność zastąpić.

Póki co wspomniani aniołowie powstrzymują ów mający uderzyć w świat niszczycielski wiatr. Niebawem jednak uwolnią go. I pozwolą wyrządzić ludziom wielkie szkody. Dlaczego? Przypomnijmy: chodzi o to, by człowiek się opamiętał. By zobaczył, że wbrew temu co nieraz myśli, nie jest samowystarczalny. Że bez opieki Boga nie da sobie rady. Że jeśli cofnie On znad ludzkości swój chroniący ją parasol i wystawi na groźbę żywiołów...

Nie jesteśmy samowystarczalni

Dziwne? Niedorzeczne? To myślenie, że bez Boga człowiek sobie nie poradzi? Już budowniczowie wieży Babel myśleli, że sami zapewnią sobie wszystko, czego potrzebują. Że Bóg nie jest im do niczego potrzebny. Jak się skończyło – wiadomo. I dokładnie tak samo myśli dzisiejszy świat. Nie potrzebujemy Boga, sami potrafimy o siebie zadbać; zbudujemy nowy świat, w którym Bóg będzie tylko nikomu do niczego niepotrzebną hipotezą. Bo postęp naukowy, postęp technologiczny, bo rozwijająca się medycyna... Krótkowzroczne. I swej pysze do bólu głupie... Charakterystyczne jednak, że nawet gdy ludzkość doświadcza swojej samoniewystarczalności, gdy widzi potęgę nie do okiełznania żywiołów albo gdy doświadcza zła czynionego przez różne zdemoralizowane potęgi, nie jest skłonna zgiąć kolana przed Bogiem. Woli wołać do gór i pagórków „padnijcie na nas  i zakryjcie nas przed obliczem” Boga. Byle nie przyznać, że Go potrzebuje...

Poczekajcie!

Zanim jednak aniołowie z czterech narożników ziemi przestaną powstrzymywać niszczący wiatr następuje coś jeszcze. Pojawia się „od wschodu słońca” anioł „mający pieczęć Boga żywego” i „donośnym głosem” nakazuje owym czterem aniołom jeszcze nieco poczekać z dopuszczeniem na ludzkość mających służyć jej opamiętaniu nieszczęść. „Od wschodu” czyli od miejsca, gdzie pojawia się słońce. Nie o kierunki świata tu jednak chodzi. Przecież Bóg nie mieszka na wschodzie! Chodzi o tego, który „jest słońcem nie znającym zachodu”; Boga albo Baranka, Jego Syna, Jezusa Chrystusa. Tego drugiego Zachariasz w swoim kantyku nazywa zresztą „z Wysoka Wschodzącym Słońcem” (Łk 1,78), czyli przychodzącym z góry, z nieba...

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama