Najważniejsze pytania zapadają wprost w serce.
Rdz 3,9-15.20
Nie sposób przed nimi się schronić. O jakie pytania chodzi? O te z ogrodu rajskiego, z głębin naszego jestestwa. Człowiek, gdziekolwiek się uda, poniesie je z sobą.
„Gdzie jesteś?”. Usłyszałem Twój głos, przestraszyłem się, ukryłem się. Jestem nagi. Skutecznym sposobem na to, by nic nie usłyszeć, jest wiązka decybeli skierowana wprost do ucha. Słuchawki na uszy i już wyemigrowałeś ze wspólnego z innymi świata. Nie musisz nikogo słuchać. Możesz, zanurzając się w nieustający hałas bądź natrętne gadulstwo, ukryć się przed głosem Boga i sumienia. Jednak lęk przed Jego słowem to lęk przed odpowiedzialnością.
Pewien chłopak przyznał mi się, że nie chodzi do kościoła ani nie otwiera Biblii, by nie usłyszeć niczego, na co nie miałby ochoty. Inni dla tego samego celu usiłują zdyskredytować posłańca: „Tacy nie będą mi mówili, jak mam żyć”. Ksiądz Dolindo nieraz cierpliwie wysłuchiwał narzekań na księży, ich paskudne grzechy, podwójne życie. Pewnego razu zapytał:
– Poszedłeś pobrać wypłatę?
– Owszem.
– A nie zauważyłeś, jak brzydki i zapuszczony był kasjer?
– A co to ma do rzeczy? – odparł tamten. – Ważne, że wypłacił mi pieniądze.
Wtedy ks. Dolindo rzekł: – A w Kościele co jest ważne: posłaniec czy orędzie? By nie usłyszeć mówiącego do ciebie Boga, jesteś gotowy zeszpecić i poniżyć Jego posłańców. Masz niechęć do kazań. Tymczasem gdy słowo Boga zstąpi w twoje serce, zapłodni je życiem, spowoduje wiosnę.
„Kto ci powiedział, że jesteś nagi? Zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?”. Bywa nagość potworna, krępująca. W komendach MO i SB przesłuchiwano ludzi, każąc im się nieraz rozbierać do naga. Do obozów i komór gazowych pędzono ofiary odarte z ubrań. By wzmóc pogardę. Dziś nagrywają scenę gwałtu z dziewczyną czy pobicie chłopaka, po czym wrzucają filmik do internetu na pożarcie wygłodniałym amatorom podniecających sytuacji. Nagość polega też na odarciu z relacji, odmowie więzi, z powodu przesadnego zapotrzebowania na szacunek do samego siebie. Tak św. Jan Kasjan definiował ludzką pychę. Tak działa grzech, okazywanie nieposłuszeństwa Panu Bogu.
„Dlaczego to uczyniłaś?”. To pytanie konfrontuje z prawdą i każe przyznać: wąż mnie zwiódł. Pomaga odkryć „ojca kłamstwa”, korzeń zła. Więcej znaczy zobaczyć własny grzech, niż umieć mnożyć cuda. Nie mów: mam problem, powiedz: zgrzeszyłem. Zamiast przebywać z Panem Bogiem, wynająłem za doradcę diabła. W takiej sytuacji Pan Bóg wprowadzi cię – powoli i umiejętnie – w stan nieprzyjaźni między diabłem a Niewiastą, jego pomiotem a Jej dziećmi. Ona weźmie cię za rękę – delikatnie i z czułością – i zaprowadzi do Chrystusa. Zamiast deptać piętą Boże przykazania, nauczysz się używać głowy. „Panie, Ty jesteś dla mnie tarczą, Tyś chwałą moją i Ty mi głowę podnosisz” (Ps 3,4).