Pod skrzydłami Bożych Aniołów

Garść uwag do czytań wspomnienia Świętych Aniołów Stróżów c cyklu "Biblijne konteksty".

2. Ewangelia Mt 18,1-5.10

Czytany tego dnia fragment Ewangelii Mateusza to część dłuższej mowy Jezusa, którą bibliści nazywają mową o Kościele. Faktycznie, dotyczy specyficznych problemów, których może doświadczyć każda wspólnota wierzących. To najpierw pouczenie, czytane we wspomnienie Aniołów Stróżów, o konieczności stania się jak dzieci. Potem pouczenie o zgorszeniu, o prawdzie, że Bóg szuka tych, którzy się pogubili, o konieczności braterskiego upomnienia i potrzebie przebaczenia. (Zainteresowanym całym tym fragmentem polecam jeden z cyklów na Wiara.pl, który powstał na kanwie tegoż 18 rozdziału Ewangelii Mateusza „No to się zreformujmy”. Jest tam też tekst dotyczący interesującego nas dziś fragmentu zatytułowany Najmniejszy, największy, pierwszy i ostatni). To, co słyszymy dziś w Ewangelii nie jest więc jakąś radą skierowaną jedynie dla szukających doskonałości, ale wymaganiem, które dotyczy każdego chrześcijanina. Bo każdemu chrześcijaninowi grozi, że będzie się uważał za ważniejszego od braci.

Przytoczmy więc interesujący nas tekst.

W tym czasie uczniowie przystąpili do Jezusa z zapytaniem: „Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?” On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: „Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje. Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie”.

Zastanawiające. By w ogóle osiągnąć królestwo trzeba stać się jak dziecko.  Jednocześnie by być w nim największym trzeba się jak dziecko uniżyć....

Co to znaczy? Myślę, że cechą charakterystyczną wszystkich dzieci jest zależność od rodziców. Bez nich, bez dorosłych, nie dałyby w życiu rady. I mniej czy bardziej zdają sobie z tego sprawę. Mogą robić po swojemu do pewnych granic – ale więcej nie. I to jest chyba to ich uniżenie się: poddanie się woli starszych. Stać się jak dziecko to zdać się na Boga; zaufać Mu z przekonaniem, że nawet jeśli uważam inaczej, On ma rację. A uniżyć się jak dziecko, to, po pierwsze i najważniejsze, poddać się woli Boga. Ten jest największy w królestwie niebieskim, kto pełni wolę Boga. Po drugie, i być może trochę już naciągane,  znaczy to we wspólnocie nie starać się grać pierwszych skrzypiec; nie przepychać swojego, nie stawiać na swoim, nie rządzić innymi, ale poddać się woli innych, poddać się Kościołowi. Nie ten jest największy, kto rządzi, ale ten, który słucha, wykonuje polecenia; który służy....

Ale to w tekście Ewangelii nie wszystko. Mowa jest także o tym, że przyjmujący dziecko przyjmuje Chrystusa. Możemy to potraktować dosłownie: że chodzi o przyjmowanie dzieci. Wydaje mi się, że trzeba by jednak nie ograniczać rozumienia tego zdania do tego wymiaru.  „Kto by przyjął takie dziecko” niekoniecznie oznacza przecież to, konkretne stojące przed uczniami dziecko, ale – jak wynika z kontekstu –
każdego, kto zaufał Niebieskiemu Ojcu, kto poddaje się woli Bożej i kto nie próbuje rządzić, a służy. Słowem: kto przyjmuje ucznia Jezusa, ten przyjmuje Jego samego.

No i jest jeszcze jest ta wzmianka o Aniołach ludzi „małych” (dzieci?), którzy wpatrują się w oblicze Boga. To wskazuje, że „dzieci” mają swoich Aniołów – Opiekunów. Aniołów Stróżów mówimy. Zwrot, że wpatrują się (oni) zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie” należy rozumieć jako stwierdzenie, że są oni blisko Boga, że żyją z Nim w zażyłości. Te „dzieci” więc, którymi się opiekują, mają niesamowite „znajomości”. Pogardzanie nimi, pewnie i lekceważenie, krzywdzenie, to narażanie się na to, ż Bóg szybko się dowie o tym niecnym postępowaniu i jakoś zainterweniuje.

W ostatnich zdaniach „dzieci” pisałem w cudzysłowie. Bo nie wiem, czy, analogicznie do wcześniejszych interpretacji, chodzi tylko o dzieci w sensie fizycznym, czy także o „dzieci” w sensie duchowym – tych, którzy poddają się woli Bożej, ufają Mu, żyją wedle Jego przykazań. Odpowiedź na to pytanie zostawiam otwartą...

3. W praktyce

  • W obu czytaniach bardzo mocno postawione zostało wymaganie, by wierzyć w Boga, by Mu ufać. Dotyczy to przede wszystkim zachowywania Bożego prawa. Można śmiało powiedzieć, że to zawsze najważniejszy wymóg. Wiara, która jest wiarą jedynie teoretyczną, która nie wpływa na ludzkie wybory, na ludzkie postępowanie,  nie jest wiarą prawdziwą, a jedynie jej namiastką. Warto pod tym kątem spojrzeć na własne życie. W kontekście jakich konkretnych wskazań – to już każdy w sumieniu musi ocenić sam.
     
  • W obu czytaniach mocno przypomniano, że człowiek, który zaufał Bogu, który stara się wcielać w życie Jego wskazania, nigdy nie jest sam. Zawsze ma do pomocy samego Boga i nieodgadnioną siłę pomocy niebieskich współpracowników Boga. Chyba dobrze wiedzieć, że ktoś z nieba czuwa nad każdą naszą chwilą, nad każdym krokiem....

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg