Adwent ma za zadanie przygotować w naszym sercu miejsce dla Boga. On jest Tym, który przyszedł, który jest i który przychodzi.
1. Misja Jana Chrzciciela polegała na tym, aby mobilizować ludzi do traktowania Boga na serio. Pustynia ma znaczenie prorockiego znaku. Tu nie chodzi tylko o jego osobiste umartwienie. On zaprasza nas na pustynię. Dlaczego właśnie tam? Bo jest to miejsce ogołocenia, walki o życie, tęsknoty za wodą, za pokarmem. Takie ubóstwo sprzyja rozbudzeniu pragnienia Boga. Czas pandemii, który przeżywamy, jest czasem pustyni. Doświadczamy kruchości naszego życia. Czujemy się samotni, zagubieni. Niektórym z nas COVID zabrał bliskich. Co by powiedział na to wszystko Jan Chrzciciel? Powtórzyłby: „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie dla Niego ścieżki”. Trudny czas, który przeżywamy, jest szansą na głębsze zwrócenie się do Boga. Nadzieja jest bowiem tylko w Nim. Przyszłość należy do Niego. Musimy zgodzić się z tym, że wszystko potoczy się inaczej, niż planujemy czy chcemy. Ale jeśli Mu zaufamy, wszystko skończy się dobrze.
2. „Przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając swoje grzechy”. To jest sprawa ważniejsza nawet niż szczepionka. Wyznać swoje grzechy i zanurzyć się w rzece Bożego miłosierdzia. Nie ma rzeczy pilniejszej niż nawrócenie. Świat oczywiście wmawia nam, że jest odwrotnie. Że najważniejsze dziś jest zatrzymanie pandemii koronawirusa, a potem zajmiemy się innymi sprawami. A co jeśli nie będzie żadnego „potem”? Prawdziwym złem, które niszczy świat, jest grzech, trwanie w nim, lekceważenie go, przyzwyczajenie się do niego. Grzech bywa bardziej zaraźliwy i szkodliwy niż wirusy. Co gorsza, dostaje dziś potężne wsparcie medialne, przemysł rozrywkowy uczynił go swoim kołem zamachowym, ma przebogatych sponsorów, jest wpisany w programy partii politycznych, nawet w szkołach dzieciom i młodzieży ukazywany jest jako coś atrakcyjnego. Świat potrzebuje pilnie zanurzenia w Jordanie i wyznania swoich grzechów. Czy jednak głos Jana Chrzciciela się przebije? Nawet w Kościele bywa zagłuszany. Troska o zdrowie brzmi wszak poważniej niż troska o wieczne zbawienie.
3. „Idzie mocniejszy ode mnie” – mówi św. Jan. On tylko zapowiada nadejście Słowa, które stanie się ciałem. Kościół słabnie na naszych oczach, staje się uboższy, skromniejszy. Najważniejsze jest to, aby pozostał czytelnym głosem, że „idzie mocniejszy”. Znakiem prawdziwego proroka jest pokora wobec Boga, świadomość przemawiania w imię „mocniejszego”. Prorocy chłostali nieraz ludzi słowem, ale padali na kolana przed Najwyższym. Wiedzieli, że tylko On może ostatecznie pokonać zło i przywrócić sprawiedliwość. Pokora Jana Chrzciciela powinna dawać do myślenia. Pokora jest istotnym kryterium pomagającym odróżnić proroków prawdziwych od tych fałszywych.