Starotestamentowe teksty mają jasny przekaz: judaizm jest religią Izraela. Przez długie wieki nie tylko cieszył się on, jako naród wybrany, Bożym wybraniem, ale też zazdrośnie strzegł tego wybrania przed innymi.
Myśl, by narody pogańskie tworzyły z Izraelem jedną wspólnotę wiary, była obca. Jedynie niektórzy prorocy wieszczyli o takiej wspólnocie. Tak robił to Izajasz, jeszcze przed niewolą babilońską, w VIII w. przed Chr. W jednym z orędzi nauczał:
Stanie się na końcu czasów, że góra świątyni Pańskiej stanie mocno na wierzchu gór i wystrzeli ponad pagórki. Wszystkie narody do niej popłyną.
Ale to „na końcu czasów”, a nie teraz. W tym strzeżeniu wybraństwa pojawiają się swoiste wyrwy, zwłaszcza po niewoli babilońskiej, czyli po 538 r. przed Chr.: „Cudzoziemców zaś, którzy się przyłączyli do Pana (…) przyprowadzę na moją Świętą Górę i rozweselę w moim domu modlitwy”. Dotyczy to cudzoziemców „zachowujących szabat bez pogwałcenia go i trzymających się mocno mojego przymierza”.
W okresie przełomu Starego i Nowego Testamentu coraz więcej było takich cudzoziemców. Żydzi nazywali ich prozelitami i bojącymi się Boga. Obie grupy, a przecież był to czas, gdy dominowało wielobóstwo, wyznawały wiarę w jedynego Boga, Stwórcę i Pana świata.
Ci pierwsi ściślej przestrzegali przepisów religii żydowskiej, ci drudzy nieco mniej. Tacy cudzoziemcy nie stawali się członkami wspólnoty żydowskiej, ale traktowani byli z życzliwością. Pierwsi – po żydach –przyjmowali orędzie o Panu Jezusie i chrzest przedstawiciele obu grup cudzoziemców. Wystarczy przypomnieć scenę powołania diakonów. Siódmym z nich był „Mikołaj, prozelita z Antiochii”. Otwarcie na świat pogański było też jednym z elementów nauczania Pana Jezusa. Scena z Ewangelii, opowiadająca o spotkaniu Zbawiciela z kobietą kananejską, to rozmowa z poganką i pochwała:
Niewiasto, wielka jest twoja wiara.