Jeśli nie ma dla nas innego życia, nie ma sensu żebyśmy ustępowali miejsca niedźwiedziom, żabom i rzadkim gatunkom traw.
Nawiązując do opisywanej wcześniej niemożności człowieka, by faktycznie wpływać na losy świata Kohelet pisze:
Powiedziałem sobie:
Ze względu na synów ludzkich [tak się dzieje].
Bóg chce ich bowiem doświadczyć, żeby wiedzieli,
że sami przez się są tylko zwierzętami.
Ochrona przyrody ma sens chyba tylko z perspektywy wiary. Jeśli różnimy się od świata zwierząt, jeśli mamy nieśmiertelne dusze, a naszym przeznaczeniem jest Nowe Niebo i Nowa Ziemia, wtedy postulat troski o Boże stworzenia stawia nas w biblijnej roli gospodarzy świata. Nie właścicieli. Wszak jesteśmy tylko tymi, których Bóg powołał do uprawiania i doglądania w Jego imieniu Edenu. Ale jeśli jesteśmy tylko z tego świata, jeśli nie ma w nas niczego duchowego, dlaczego mamy chronić inne stworzenia kosztem własnej wygody? Czyż w przyrodniczej walce o byt nie powinien zwyciężyć lepszy, lepiej przystosowany?
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam,
co i los zwierząt;
los ich jest jeden:
jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego,
i oddech życia ten sam.
W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt,
bo wszystko jest marnością.
I dalej
Wszystko idzie na jedno miejsce:
powstało wszystko z prochu
i wszystko do prochu znów wraca.
Któż pozna, czy siła życiowa synów ludzkich idzie w górę,
a siła życiowa zwierząt zstępuje w dół, do ziemi?
Jeśli nie ma dla nas innego życia, nie ma sensu, żebyśmy ustępowali miejsca niedźwiedziom, żabom i rzadkim gatunkom traw. W postawie skrajnego ekologizmu, który uznaje człowieka za śmierdzący wrzód na zdrowym ciele przyrody, pobrzmiewa owa znana z kart Biblii szatańska nienawiść do człowieka. Paradoksalnie, świadczy ona o tym, że jesteśmy wyjątkowi; że choć sami przez się jesteśmy tylko zwierzętami, dzięki Bogu jesteśmy kimś więcej; kimś kto jakoś zajął miejsce dumnemu i hardemu Lucyferowi. I choć z prochu powstaliśmy i w proch się obrócimy, nasza siła życiowa faktycznie idzie w górę. Bo inaczej za cóż by nas tak nienawidzić?
Kohelet w życie wieczne jeszcze nie wierzył. To co widział i czego doświadczył, skłaniało go raczej do gorzkiej refleksji, że człowiek jest tylko trochę mądrzejszym zwierzęciem. Dlatego, widząc bezsens ludzkich wysiłków wyjaśnia:
Zobaczyłem więc, że nie ma nic lepszego
nad to, że się człowiek cieszy ze swych dzieł,
gdyż taki jego udział.
Bo któż mu pozwoli widzieć,
co stanie się potem?
Bogu niech będą dzięki za Jezusa Chrystusa, który przez swoje zmartwychwstanie dał nam mocną nadzieję na nieśmiertelność.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |