Na VIII niedzielę zwykłą C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Co to takiego? Na czym polega? I jak się ma do współczesnej "kultury naukowej"?
W czterech Ewangeliach ewangeliści wiernie przekazali to, co Jezus, Syn Boży, w czasie swego życia zdziałał wśród ludzi i wiernie opowiedzieli o Jego działalności egzorcystycznej, powszechnej i relacjonowanej w wielu rozdziałach u Mateusza, Marka, Łukasza i Jana.
Wynika stąd, że te opowieści, ze względu na historyczność Ewangelii, są realnymi faktami kronikarskimi, które potwierdzają realną działalność Chrystusa w walce przeciwko szatanowi. W walce, którą Pismo tak opisuje w sposób bardziej szczegółowy:
„Ponieważ zaś dzieci uczestniczą we krwi i ciele, dlatego i On także bez żadnej różnicy stał się ich uczestnikiem, aby przez śmierć pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby uwolnić tych wszystkich, którzy całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli” (Hbr 2,14-15).
A zatem demitologizacja Ewangelii, która sprowadza do rangi symbolizmu nadprzyrodzone działanie Jezusa w walce przeciwko diabłu, w świetle tego, co powiedziano powyżej na temat historyczności Jezusa, jawi się jako sztuczka tych, którzy pozostają pod wpływem współczesnej kultury naukowej, i którzy w obawie przed wyszydzeniem z jej strony starają się dostosować dane biblijne do danych naukowych do tego stopnia, że demitologizują element nadprzyrodzony tam, gdzie, ich zdaniem, zawiera on jakąś nutę mitu.
Wśród nich w latach minionych wyróżnił się Rudolf Bultmann (1884-1976), który swoją demitologizacją Ewangelii pozbawił jej elementu nadprzyrodzonego. Na przykład, według niego, gwiazda betlejmska nie istniała, ale była tylko zwykłym symbolem mitu z przeszłości, mającym oznajmiać narodziny jakiegoś króla.
Podobnie postępowano w przypadku innych rzeczywistości nadprzyrodzonych, które w Piśmie Świętym jawiły się jako mit. Nie dziwi zatem, że zwolennicy pewnej symbolicznej interpretacji Pisma Świętego, przejęci obawą przed wyszydzeniem ze strony kultury naukowej, mają skłonność do demitologizowania tego, co w Piśmie Świętym wydaje im się mityczne, oddając się interpretacji symbolicznej, sprawiającej przyjemność diabłu, który chce przekonać świat, że on sam nie istnieje.
Ale zapominają oni, że w Kościele ustalono ścisłe zasady interpretacji Pisma świętego, które wypracowało Magisterium – „to przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia. Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili Boga święci ludzie” (2 P 1,20-21).
Dlatego Magisterium naucza: „Oprócz tego dla poskromienia lekkomyślności myślenia [sobór] postanawia, aby nikt w oparciu o własne sądy dotyczące wiary i moralności, należące do gmachu nauki chrześcijańskiej, nie dostosowywał Pisma Świętego do swoich opinii, wbrew rozumieniu, które utrzymywała i utrzymuje święta Matka Kościół. Do niego należy podawanie prawdziwego sensu i wyjaśnianie Pisma Świętego. Niech też nikt nie komentuje Pisma Świętego wbrew jednomyślnej opinii ojców” (Sobór Trydencki, sesja IV, II dekret).
Dlatego, gdy ktokolwiek dokonuje egzegezy, „należy, celem wydobycia właściwego sensu świętych tekstów, nie mniej uważnie także uwzględnić treść i jedność całej Biblii, mając na oku żywą Tradycję całego Kościoła oraz analogię wiary. Zadaniem egzegetów jest pracować wedle tych zasad nad głębszym zrozumieniem i wyjaśnieniem sensu Pisma Świętego, aby dzięki badaniu przygotowawczemu sąd Kościoła nabywał dojrzałości. Albowiem wszystko to, co dotyczy sposobu interpretowania Pisma Świętego, podlega ostatecznie sądowi Kościoła, który ma od Boga polecenie i posłannictwo strzeżenia i wyjaśniania słowa Bożego” (Dei Verbum III, 12).
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki "Wyznania pustelnika egzorcysty". Autor: ks. Marcello Stanzione. Wydawnictwo AA