„Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi” – szemrali faryzeusze widząc kto przychodzi do Jezusa. Dobrze musieli znać tych wszystkich ludzi. Wiedzieć, kto jaki zawód wykonuje – że jest celnikiem – to jeszcze nic takiego. Ale skąd mogli tyle powiedzieć o ludzkich grzechach? A może im się tylko wydawało, że ci ludzie to grzesznicy, bo z definicji uznawali, że nikt, kto nie jest ich towarzyszem, dobrym człowiekiem być nie może? Straszne by to było. Podobnie zresztą jeśli swoja wiedzę o bliźnich czerpali z plotek. Najgorsze było w nich jednak to poczucie wyższości. Że nie są jak ci z motłochu. Oni, sprawiedliwi i (prawie) doskonali….
Zanim jednak potępię tych ludzi, powinienem się zastanowić, czy sam nie postępuję podobnie. Ja, zawsze mądrzejszy od swoich bliźnich, zawsze widzący niedoskonałości innych, sam grzeszny najwyżej w tym stopniu, by bez popadania w fałsz móc mówić „moja wina, moja wina, moja bardzo wina”…
A Jezus? Daje dziś nadzieję wszystkim, którzy przygnieceni świadomością własnych grzechów przestali wierzyć, że Bóg może jeszcze patrzyć na nich łaskawym okiem. Dla Niego są jak zaginiona owca, jak zgubione pieniądze; jak młodzieniec, który przekonany, że wie gdzie szukać szczęścia robi rzeczy strasznie głupie. Bóg nie rzuca zaraz gromami. Wie, że Jemu łatwiej, bo jest nieskończenie mądrzejszy od ludzi. Oni zanim odkryją prawdę nieraz pójdą błędną ścieżką. Więc Bóg jest cierpliwy…
Może ja też powinienem tak patrzyć na innych? Może ja też, odkrywając swoją małość i grzeszność, tak powinienem patrzyć na siebie?
Modlitwa
Otwieraj, Panie, moje oczy i serce. Bym się nie łudził, ale pamiętał, że jestem grzesznikiem pośród grzeszników. Nikim więcej. I bym w chwilach, gdy odkrywam moją małość, przerażony własnymi grzechami nie uciekał od Ciebie, ale z ufnością trwał w przekonaniu, że dla Ciebie liczę się ja sam, nie moja doskonałość.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.