Jezus także do mnie powiedział: „Pójdź za Mną”. Powiedział to wówczas, gdy rodzice przynieśli mnie do kościoła i ochrzcili. W ten sposób na wieki została włączona do grona uczniów Jezusa. Zostałam wezwana – jak Mateusz – by iść za Jezusem.
On wstał i poszedł za Nim. A ja?
Kiedy mnie chrzczono, byłam niemowlęciem, więc nie mogłam „wstać i pójść”. Ale w miarę dorastania wielokrotnie podejmowałam decyzje, które pokazywały, czy postępuję w sposób godny powołania, jakim zostałam wezwana.
Bóg wzywa człowieka do rzeczy, wydawałoby się, niemożliwych do realizacji: do bycia jak On. Jezus pokazał, jak w praktyce ma to wyglądać: pokornie, cicho i cierpliwie znosić siebie nawzajem w miłości. Jezus jako Człowiek przeszedł tę drogę aż do końca, a to znaczy, że ja też mogę nią iść.
Jednak nie dokonam tego sama z siebie, nawet największym wysiłkiem mojej woli. Zawsze będzie to działanie Ojca, który jest i działa ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.
Duchu Święty, Boże, proszę, zniszcz we mnie wszelkie mury i bariery, które nie pozwalają mi w pełni otworzyć się na przemieniające działanie Ojca!
Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.