Podjęli decyzję. Zniszczmy drzewo w pełni jego sił, zgładźmy go z ziemi żyjących, a jego imienia niech już nikt nie wspomina! Podjęli też próbę. Wysłali ludzi... Nie udało się, strażników ogarnęło onieśmielenie, może bojaźń? Wrócili z pustymi rękami.
Ta sytuacja budzi wściekłość. Stawiają na szali wszystko. Swój autorytet – ekspertów od Prawa. Dodają przekleństwo. I wtedy odzywa się jeden z nich.
Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw nie przesłucha i nie zbada, co on czyni?
Nikodem. Kiedyś przyszedł do Jezusa w nocy. Dziś zdobywa się na odwagę. Niemałą, przecież widzi co się dzieje. Wie, jakie znaczenie będą miały jego słowa. Oto właśnie pod wpływem jednego pytania ich argumentacja sypie się w gruzy. Jednolite stanowisko okazuje się nie być jednolite. Ale przecież zna ich zamiary. Być może już po prostu nie może milczeć...
Szybka i zbywająca odpowiedź jest ucieczką. Potwierdzoną szybkim rozejściem się do domu,
Nikodem nie zmienił ich postawy. Ostatecznie dokonali tego, co chcieli. On został sam. Ale to jego pierwsze wielkie zwycięstwo. Zwycięstwo sumienia nad ciśnieniem grupy. Zwycięstwo Prawdy, która domaga się świadectwa.
Czasem wbrew wszystkiemu i wszystkim.
Post ze świętym Albertem Chmielowskim
Trzeba wysoko latać ponad błota i przepaście i równiny i góry i chmury i burze i cierpieć też. Często myślę, że życie byłoby zbyt nędzne, gdyby nie nadzieja prawdziwego nareszcie życia na tamtym świecie, bo i na cóż by Pan Bóg dał człowiekowi tyle pragnień, gdyby ich nie miał nigdy zaspokoić.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.