Wieczne życie. Bez końca. Coś, czego nie sposób sobie wyobrazić.
Tyle ludzkich istnień, z wszystkich epok i narodów.
Człowiek nie chce umierać i zostawiać to, co zna i kocha.
Ale musi umrzeć, by narodzić się do czegoś jeszcze większego, jeszcze bardziej godnego poznania i miłości.
Tak kurczowo trzymamy się naszego małego świata, pełnego bólu i cierpienia, ale w jakiś sposób bezpiecznego, bo znanego. Nawet zło i smutek można „oswoić”, można się do nich „przyzwyczaić” tak, że strach wprowadzać zmiany. Zawsze może być gorzej.
Jak to dobrze, że śmierć kończy to ziemskie życie. Bez niej mało kto odważyłby się wyruszyć w tę jedyną i niepowtarzalną drogę narodzin do wieczności.
Nic dziwnego, że jedynym pokarmem, który uzdalnia do tego przejścia, jest Ciało Boga. On jest wieczny. Dzięki Jego Ciału ta wieczność powoli przenika człowieka.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.