W dzisiejszej Ewangelii pada wiele trudnych słów skierowanych do faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Wszystkie mogą być podstawą rachunku sumienia. Ale zatrzymało mnie to, co Jezus mówi o sobie: "Gdybym Ja wydawał świadectwo o sobie samym, świadectwo moje nie byłoby prawdziwe. [...] Ojciec, który Mnie posłał, On dał o Mnie świadectwo."
W jaki sposób? Tym świadectwem są dzieła, które Ojciec dał mu do wypełnienia i które on czyni wobec ludzi, aby uwierzyli. Gdzie indziej powie: jeśli mnie nie wierzycie, wierzcie choć moim dziełom. Świadectwu Ojca o mnie.
Nieustannie wydajemy świadectwo o sobie. Czasem dobre, czasem złe. Ale to nie ono jest prawdziwe, prawdziwe jest to świadectwo, które daje o nas Bóg. Jego spojrzenie na nas, Jego zaufanie do nas, wyrażone w dziełach, które dał nam do pełnienia.
Jakże inaczej wygląda każde zmęczenie czy ból, jeśli zobaczymy w nim dzieło miłości, które mamy wypełnić, bo Ojciec nam je powierzył, wiedząc, że z Nim będziemy w stanie je udźwignąć i wypełnić. Bo przecież Chrystus nie ma rąk, ma tylko nasze ręce...
Tylko my możemy pokazać światu Jego miłość.
Rachunek sumienia
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.