To już nie pierwszy raz. Szepcze się o tym, że Jezus jest w niełasce faryzeuszy. Słychać, że chcą go zabić. On sam też o tym wie. A jednak ciągle przemawia w świątyni, ciągle jest między nimi... Czy zrezygnowali? Czy może się przekonali? Czemu nie robią tego, co - wydaje się - już zaplanowali?
Godzina jego jeszcze nie nadeszła - wyjaśnia ewangelista. Jeszcze muszą usłyszeć Jego słowa. Jeszcze trzeba, by wydarzyło się kilka cudów. Przygotowanie dzieła zbawienia wymaga jeszcze, by jakiś czas był z uczniami.
Mógłby uciec, ukryć się, zamilknąć. Nie ucieka. Mógłby uwierzyć, że skoro tyle razy Bóg go ochronił, Jego wolą jest by podjął walkę. W końcu jest Synem! Ale nie ucieka, choć nie działa nieroztropnie. Pełni dzieło, które dał mu Ojciec. I głosząc w świątyni i umierając na krzyżu.
Mam tendencję do uciekania. Boję się. Mam tendencję do walki o siebie. To też czasem odmiana strachu. Jak bardzo mi brakuje ufności, że bez Jego woli włos mi z głowy nie spadnie...
Rachunek sumienia
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.