Dwie opisane dzisiaj krańcowo różne postawy: Dawid, który „wywyższał moc swego ludu”, i Herodiada, która w spiralę zła wciągnęła nawet własne dziecko. On, który „zabił olbrzyma”, wzywając Pana Najwyższego. I ta, która sama chciała zadbać o władzę, własne znaczenie, śmierć wrogów.
Skala naszych czynów jest może znacząco mniejsza – ale zasada pozostaje ta sama. Chrześcijanin (zmieńmy czas na teraźniejszy): „Każdym swym czynem oddaje chwałę Świętemu i Najwyższemu, słowem uwielbienia z całego serca śpiewa hymny i miłuje Tego, który go stworzył”. W przeciwnym razie człowiekowi zostaje droga podstępu, knowań, strachu przed ludźmi, przed utratą kontroli.
Czy można nie bać się utraty kontroli nad własnym życiem? Można – o ile wiemy, że tej kontroli nie mamy, nie mieliśmy nigdy. Moja Opoka, moja Tarcza – mówi wierzący – to Bóg.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.