Wiara w zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa prawdopodobnie wielkich trudności nie sprawia. Nawet jeżeli jej przeżywanie związane jest wyłącznie z przekazywanymi z pokolenia na pokolenie zwyczajami. Ot, taki przyjemny dodatek do życia. Pomagający w wyrwaniu się z szarej codzienności. Dający okazję do spotkania w rodzinnym gronie.
Trudniej, gdy trzeba wskazać na znaki obecności Zmartwychwstałego dziś. Nie tylko sakramentalne. Także Jego przemieniające działanie w sercach ludzkich, niezliczone sytuacje, gdy tu i teraz „bez miary” udziela Ducha.
Tym, co wierze zagraża najbardziej, jest traktowanie jej jako rzeczywistości „obok”. Życie toczy się swoim kołem ze wspomnianą na początku przerwą świąteczną. Gdy tymczasem w każdym miejscu i czasie „trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi”. „W porę i nie w porę”. Gdy klaszczą i gromadzą się wokół. Bardziej gdy są niechętni, a nawet wrogo nastawieni. Jeszcze bardziej gdy trzeba zerwać ze starymi nawykami „życia obok”, by doświadczyć, że Pan także dziś żyje, działa, posyła. On – Głowa Ciała.