Fragment dzisiejszego pierwszego czytania wchodzi w ostatnią część orędzia tzw. Drugiego Izajasza, proroka, który wieścił swym rodakom kres niewoli babilońskiej, a przy tej okazji zostawił wiele obrazów czasów mesjańskich.
No właśnie, o co prosilibyśmy Boga, żeby to nam się spełniło? Przed takim dylematem trzy tysiące lat temu stanął syn króla Dawida, Salomon.
Pogląd, że nie ma żadnego Boga i nie istnieje świat nadprzyrodzony, jest totalnie obcy Biblii. Co więcej, taki światopogląd był zupełnie obcy tamtym czasom i kulturom.
Stałość klimatu – tego nie można powiedzieć o naszym pogodowym dziś. Ale inaczej wygląda to w świecie Biblii.
Obraz tak codzienny, że zdaje się być wręcz nie do przyjęcia.
Nowy Testament zna ich czterech. Każdy na swój sposób był wrogi sprawie Jezusa z Nazaretu.
Symbolika organów ludzkiego ciała w tekstach biblijnych zdumiewa swym bogactwem. Jest o wiele szersza niż to, co funkcjonuje w naszym kulturowym kręgu skojarzeń. Jest też często obca i daleka od naszych wyobrażeń.
Dość często można spotkać się z przekonaniem, że dopiero Nowy Testament – i to w głównej mierze dzięki nauczaniu i czynom Pana Jezusa – objawia miłosierne oblicze Boga, podczas gdy Stary Testament pokazywał Stwórcę i Pana jako tego, który jest tylko sprawiedliwy.
Księga Dziejów Apostolskich ma różnych bohaterów. Najłatwiej dostrzec tych ludzkich. Ale tak naprawdę jej bohaterem jest Duch Święty.
Tyle dni ukazywał się Zmartwychwstały, zanim wstąpił do nieba. Długo to czy krótko?