Krew męczenników jest posiewem chrześcijan. Tę prawdę już na przełomie I i II w. odkrył św. Ignacy Antiocheński, skądinąd męczennik.
Trudno powiedzieć, z jakiego powodu doszło do zaniedbań przy codziennym rozdawaniu jałmużny.
Swe pierwsze kazanie, wygłoszone w dniu Pięćdziesiątnicy, św. Piotr kończy zdecydowanym apelem: „Ratujcie się z tego przewrotnego pokolenia”. To wezwanie, jak i całe kazanie, musiało zrobić wielkie wrażenie, skoro „przyłączyło się owego dnia około trzech tysięcy dusz”.
Ciekawa rzecz, że pierwszym, który głosi, jest ten, którego Pan Jezus nazwał i uczynił Skałą.
Nie słyszymy dziś jego imienia. Jest obecny jakoś intuicyjnie. Ale to nie jest intuicja bez dowodów.
To musiało być niesamowite! Piotr staje w Cezarei Nadmorskiej w domu oficera armii okupacyjnej i zamiast oddać cześć imperatorowi: „Ave Caesar”, opowiada o Jezusie z Nazaretu i mówi o Nim rzeczy niezwykłe.
Cierpienie jest tym wymiarem ludzkiej egzystencji, którego nie chcemy, który pragniemy totalnie wyeliminować, zarówno w wymiarze fizycznym, jak i duchowym. I jest to w pełni zrozumiałe.
Jakoś tak się utarło, że dyktatorów i tyranów, którzy mają na sumieniu śmierć tysięcy, a nawet milionów ludzi i eksterminację całych narodów czy społeczności, niejednokrotnie zwykło nazywać się panami życia i śmierci.
Jeśli chodzi o ludzki rodowód Pana Jezusa, ważną postacią jest Dawid, pieśniarz i król, pasterz i doskonały wojownik. Według starotestamentalnej tradycji właśnie wśród potomków Dawida należało upatrywać Mesjasza, a nie brakowało takich, którzy uważali, że oczekiwany, gdy przyjdzie, odbuduje polityczną potęgę Izraela.
Odpowiedzią na to pytanie, które stawiali pełni wątpliwości Izraelici, jest wyprowadzenie wody ze skały.