Wyruszam na pustynię, by uporządkować to, co nieuporządkowane, uciszyć to, co wzburzone, pokochać to, co niekochane. By zobaczyć tę przepaść, która wciąż oddala mnie od Niego.
Chyba największa tragedią człowieka jest sytuacja, gdyby przyszło mu zakończyć życie, nigdy nie nawiązując pełnego kontaktu ze swoim duchem.
Jak to dobrze, że nie jesteśmy sprawiedliwi! To oznacza bowiem, że mamy dobry punkt wyjścia i doborowe towarzystwo. To oznacza, że dla nas Jego obecność...
Kiedy wielki tłum z mieczami i kijami przybył aby pojmać Pana, nikt spośród niego nie zachował się bardziej okrutnie wobec Dawcy życia, niż ów zdrajca...
Może więc zamiast poświęcać tyle uwagi pytaniom, czego się wyrzec, ile dać, kiedy się modlić – zacznijmy szukać? Może tamte rzeczy przyjdą same, kiedy tylko odczujemy Jego brak?
Kamil Durczok nie jest bohaterem mojej bajki. Uważam też, że – jeśli faktycznie molestował swoją podwładną – powinien ponieść tego konsekwencje. A jednak po lekturze ostatniego numeru „Wprost” odczuwam niesmak.
To niezwykły obraz, bo najważniejsza treść jest na nim starannie ukryta!
Nie możemy wymawiać tego świętego słowa, jeśli nie zniknie z naszej duszy najmniejsza choćby cząstka nienawiści, pychy, przemocy.
Co to w ogóle znaczy: „możesz wybrać, co chcesz, życie albo śmierć”? Któż chciałby wybierać śmierć?! I – „jeśli wybierzesz życie – to umrzesz”?
Garść uwag do czytań na I niedzielę w Wielkim Poście roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.