Pytanie postawione Jezusowi „kto jest moim bliźnim?” wyrasta z mentalności Starego Testamentu.
Chcemy się przekonać, co przygotował dla nas. Coś jak promocyjna gazetka w hipermarkecie: przejrzę i ewentualnie się zdecyduję.
Okazałe tomy z metalowymi okuciami, miniaturowe książeczki-breloczki i nie tylko.
Ile razy mówiliśmy sobie: „nic się już nie da zrobić”? Nic. Nic. Nic.
Ci szukający czegoś głębszego, porzucający powierzchowne, patrzący dalej – to my przecież. Bo czujemy się ważni w Jego oczach.
To właśnie zobaczyć mają ci, którzy wchodzą – tam, gdzie jesteśmy my, chrześcijanie, świat staje się domem.
Czy kiedykolwiek wasze dziecko występowało w spektaklu teatralnym? Chcielibyście opowiedzieć dzieciom biblijne historie, a nie wiecie jak? Koniecznie przyjdźcie jutro do Bielskiego Centrum Kultury.
Jakże byłoby pięknie, gdyby Bóg nie mieszał się w nasze porządki ze swym prawem. No i jak byłoby cudownie, gdyby nie było ludzi szukających Boga.
Zastanawiam się, czy to się opłaca: być pierwszym. Czy nam na tym zależy i co to znaczy właściwie. Być wolnym? Osiągnąć szczyt własnych możliwości?
Chcę być glebą żyzną – mimo wszystko. Chcę przynieść owoc. I trzeba mi tylko jednego: wytrwałości. By do Słowa ciągle powracać.