Mnie też, jak kiedyś Ezechiela, Bóg powołał, żebym był jego znakiem. Wszak od chrztu uczestniczę w prorockiej misji Kościoła.
Jakby uderzenie wiatru. Jakby płomyki. Czytając o Zesłaniu Ducha Świętego można odkryć w sobie powołanie do zostania ilustratorem Biblii.
Jak Ezechiel, i ja jestem powołana do bycia prorokiem – poprzez chrzest mam udział w kapłańskiej, prorockiej i królewskiej funkcji Jezusa.
Skąd wziąć cierpliwość? I w jaki sposób rozpoznać Boże powołanie? Przecież życie uczy nas czegoś odwrotnego – że nic nie znaczymy...
Kiedy skupiam się tylko na sobie, na swoich pragnieniach i emocjach, automatycznie tracę z oczu powołanie, do jakiego jestem wezwana.
Postawiono dwóch. Czyli nie zgłosili się sami. Nie pytano kto czuje powołanie. Rozeznała wspólnota. Resztę zostawiając Bogu i rzuconym losom.
Po moim życiu Pan spodziewa się owocu odpowiedniego do talentów i zdolności, którymi nie obdarzył i zgodnego z moim powołaniem.
Życie powołanych może być bardzo różne, ale to jedno mamy wspólne. Cokolwiek się dzieje – Bóg na nas patrzy, woła nas.
Zjedz tę Księgę. Czy to polecenie, które usłyszał prorok Ezechiel w momencie powołania, chce i dziś powtarzać ks. Jacek Kucharski?
Bibliści badający przede wszystkim teksty Starego Testamentu są zgodni, że szereg opisów powołań wielu biblijnych postaci tworzy osobny gatunek literacki.
Bóg nie powołał nas do życia po to, byśmy po kilkunastu/kilkudziesięciu latach zamienili się w proch.
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana roku B, z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.