Faktycznie: jak? Jak mieliby wołać, nie wiedząc, że jest ktoś, kto ich wołanie usłyszy, i który pragnie im pomóc? Że jest ktoś, komu na nich zależy?
Najważniejszy depozyt jest złożony w nasze ręce.
Zwiastunowie dobrej nowiny. Zwykli rybacy znad Jeziora Galilejskiego. Piotr, Andrzej, Jakub, Jan...
Nasze poranione „ja” łaknie miłości, nasze butne „ja” żąda dowodu, nasze „ja” opiera się, niedowierza, wątpi.
Jeśli u początków przygody wiary jest zachwyt to przede wszystkim zachwyt bycia wybranym „przed założeniem świata”.
Nie od siebie przychodzą. Nie w swoim imieniu. Zapatrzeni w Najwyższego, który ich wysłał, jednego po drugim. By wyprostować pokręcone ludzkie ścieżki. By opatrzeć rany serc złamanych.
Dziś też wybierasz ludzi. Do różnych zadań, różnych dróg. Wybierasz każdego z nas. Karmisz Sobą i wysyłasz byśmy szli i przynosili owoc.
Co nam pozostaje? Patrzeć biernie? Zaciskać zęby? Milczeć? Nie! Wejść do Namiotu Spotkania, oddać Mu pokłon i błagać jak Mojżesz.
Czy to właśnie nie znaczy być chrześcijaninem – ogłosić Go światu? Doświadczać tego, co inni, ale wiedzieć więcej.
W rozumieniu ewangelicznym uczeń nie zdobywa wiedzy, ale poznaje Osobę, angażując swój umysł i serce.
Moc, miłość, trzeźwe myślenie. Tego nam trzeba. Nie strachu, nie kulenia się…
Zazieleniło się. Mamy okres zwykły, czyli wrócił zielony kolor szat liturgicznych. A czytania tej niedzieli?
Garść uwag do czytań uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa, roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.