Skacząc przez płot wcześniej czy później człowiek zrobi sobie krzywdę.
Chrzest dla chrześcijan pierwszych wieków był jakby przejściem do nowej rzeczywistości, czyli wejściem do nowej Ziemi Obiecanej.
Przejście przez Morze Czerwone, będące prawdziwym wyzwoleniem Izraela z niewoli egipskiej, zapowiada wyzwolenie, jakiego dokonuje chrzest.
Ja jestem bramą. To znaczy miejscem przejścia. Trzeba „przejść przez Jezusa”, by dojść do Ojca.
Lampa nie eliminuje nocy, ale pozwala iść naprzód.
Ewangelijna brama to przejście z nieba na ziemię i z ziemi do nieba.
Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi... Przez co trzeba przejść, by to zrozumieć?
Sakramentalne doświadczenie przejścia z Jezusem ze śmierci do życia, jakim jest chrzest, musi zostać pogłębione.
Dar przemienia nasz sposób myślenia. Czas przeszły czyni teraźniejszym. Od byłem każe przejść do jestem.
Co więc zrobić by dokonało się w nas "cudowne przejście przez Morze Czerwone"? Tłumaczy ojciec Leon.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag do czytań na święto Matki Kościoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.